piątek, 16 października 2015

6. Well, the devil may care (EDIT)

Jechali w milczeniu przez dobrą chwilę. Sara nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Widok Deana swobodnie rozmawiającego z jej celem przyprawił ją o mdłości. Jednocześnie w jej serce głębiej wbiła się szpilka tkwiąca w nim od momentu ponownego spotkania. A było nią przeczucie,że Winchesterowie nie są już tacy,jakich ich zapamiętała. W jej oczach byli bohaterami,teraz zaś ten obraz uległ spaczeniu.
Jak widać nie tylko Imoen czuła się tego dnia zwiedziona.
Dean z kolei rozmyślał nad propozycją Crowleya. W chwili obecnej miał gdzieś jego i plany Abaddon wobec przejęcia Piekła. Zależało mu tylko by dopaść Gadrieela i zemścić się za Kevina. Tylko tyle mógł zrobić,bo za zniszczenie relacji z Samem mógł winić tylko siebie.
Droga,którą jechali była dziwnie pusta. Nie wyjechali aż tak daleko od Lebanon żeby nie było na niej żywej duszy. Dookoła rozciągały się skaliste zbocza porośnięte gdzieniegdzie suchymi krzewami i z reguły nikt się tam nie zatrzymywał,toteż Dean zmarszczył brwi na widok policyjnego samochodu i machającego w ich kierunku policjanta.
– Zachowajcie spokój – rzucił do kobiet kiedy zjechał na wskazane miejsce i wysiadł z Impali.
Coś nie tak,panie władzo? – zagadnął swobodnie przybierając wyluzowaną postawę – Zdaje się,że jechałem przepisowo.
– To tylko rutynowa kontrola drogowa – oznajmił mężczyzna około pięćdziesiątki – Poproszę dokumenty.
Dean wyciągnął z wewnętrznej kieszeni fałszywe prawo jazdy jednocześnie przesuwając nóż tak,aby był w pogotowiu.
Kris Warre – wycedził wolno patrząc na dokument – Zaskakujące,bo pana opis w każdym calu zgadza się z tożsamością Deana Winchestera.
W chwili,gdy oczy demona zrobiły się czarne, Dean wyciągnął nóż i uderzył go pięścią w twarz,po czym szybkim ruchem wbił mu ostrze między żebra. Opadł bezwładnie na ziemię,a przez jego ciało przetoczyła się błyskawica. Zanim Winchester zdążył zareagować,zza kamieni wyskoczyły kolejne demony. Było ich pięciu. Sapnął i rzucił się w wir walki. Demon stojący naprzeciwko niego odparł jego cios i uderzył go pięścią w brzuch a potem w twarz tak,że Dean upuścił nóż i przewrócił się. Wtedy wszystko potoczyło się szybko.
Demony skupiły całą uwagę na leżącym,zapewne sądząc,że oto oni zostaną tymi,którzy poskromili chociaż jednego ze słynnych Winchesterów. Nic z tych rzeczy. W skupieniu nie zauważyli skradającej się od tyłu kobiety i po chwili dwa z nich leżały twarzą do ziemi,poległe od ciosów starożytnego noża. Dean wykorzystał sytuację i złapał swoją broń,po czym odwrócił się i wbił ją napastnikowi w kolano. Błysnęło i było także i po nim.
Dean,uważaj! – krzyknęła Sarah,ale demon był szybszy i już po chwili przykładał Winchesterowi nóż do gardła. Sama zaś uniknęła ataku,lecz nie zdążyła dobrze wycelować i jej nóż tylko drasnął demona,który wydał z siebie wrzask,po czym chwycił ją za ramiona i unieruchomił. Szarpała się,ale naczynie było mocno zbudowanym mężczyzną i jej wysiłki spełzły na niczym.
No – sapnął jeden z nich zacieśniając uchwyt wokół ramion Deana – Królowa będzie wielce zadowolona.
Chciał coś odpowiedzieć,ale wtedy dostrzegł ruch tuż za Sarą i jej napastnikiem. Z oczu i ust demona rozbłysło oślepiające światło i po chwili leżał martwy. Imoen wpatrywała się w swoją dłoń z przerażeniem.
Puść go,albo skończysz tak jak ten tutaj! – warknęła Sarah podchodząc bliżej z dłonią zaciśniętą na ostrzu.
Demon powiódł wzrokiem na lewo i prawo,aż w końcu wbił go w Imoen. Sarah dostrzegła iskierki strachu w jego oczach. Rozluźnił uchwyt i odsunął nóż od gardła Deana. Kobieta rzuciła się na niego. Dała Deanowi czas na podniesienie broni. Szarpała się z demonem przez chwilę,dopóki jej towarzysz nie zabił demona.
Kiedy jego ciało usuwało się na ziemię,Dean i Sarah popatrzyli po sobie ciężko dysząc. Mężczyzna powoli skinął jej głową,jakby w ten sposób potwierdzając,że zdała egzamin na pozostanie w bunkrze.
Skąd masz ten nóż?
Długa historia – ucięła Sarah łapiąc oddech.
Podszedł do Imoen i położył rękę na jej ramieniu.
Jesteś cała? – spytał ze szczerej troski,ale też z obawy przed kolejnym miażdżącym wybuchem jej energii.
T-tak. Ale twój nos...
To nic – Dean otarł wierzchem rękawa spływającą krew. – Nie powinnaś była wychodzić.
Jego głos był stanowczy,ale pozbawiony nuty,która zawsze dotychczas mroziła jej krew w żyłach.
Złapali was a mną coś pokierowało,jakaś...wewnętrzna siła,która powiedziała mi,co mam zrobić.
Sarah uniosła brwi. Udowodniła właśnie,że zasłużyła na tytuł łowcy,ale w anielskich sprawach wciąż była zielona. Dean tylko zmrużył oczy i rozejrzał się dookoła.
Wracajmy – powiedział tylko i ruszył w kierunku Impali.
Nic mi nie jest,dzięki,że pytasz – mruknęła Sarah posyłając mu spojrzenie spode łba. Równocześnie dostała sygnał dotyczący stosunku starszego Winchestera do Imoen i uśmiechnęła się blado. To może być całkiem ciekawe.


*


Od bunkra Ludzi Pisma dzieliło ich niewiele i mieli wielkie szczęście,że demony nie odkryły ich kryjówki. Bardzo szybko pokonali pozostałe kilometry i po chwili Dean sprawnie parkował Impalę wzdłuż drogi. Zgasił silnik,ale nie wyciągał kluczyków. Już podczas ataku demonów zdecydował się przystać na propozycję Crowleya. Nie miał wątpliwości,że królową o której mówił jeden z napastników była Abaddon. Skoro na nich polowała,trzeba jak najszybciej ją unicestwić,zanim znajdzie Imoen. Kto wie,co wtedy by się stało?
Dean,kim były te demony? – spytała Sarah nie spiesząc się z wysiadaniem.
Słudzy Abaddon. Rycerza Piekła. Przyzwyczajaj się,nie tylko my polujemy na demony. To działa też w drugą stronę.
Czego ta Abaddon od was chce? – zignorowała jego cynizm.
Dean oblizał usta. Nie mógł jej powiedzieć o Crowleyu. A przynajmniej jeszcze nie teraz.
Jesteśmy Winchesterami – odparł z szerokim uśmiechem – Jesteśmy sławni na dole i na górze. Prawie wszystkie plugastwa mają z nami porachunki.
Oczywiście Sarah wyczuła kłamstwo. Przypomniała sobie scenę,której była świadkiem i wstrząsnął nią dreszcz. Skoro Dean w jednej chwili swobodnie rozmawia sobie z demonem,a w następnej wszyscy zostają przez nie napadnięci,to czy to on ich naraził?
Dobra dziewczyny,wysiadajcie – powiedział wykonując zamaszysty ruch ręką.
A co z tobą? – łowczyni spytała nieufnie.
Wrócę tam i upewnię się,że nikt nie znajdzie ciał. – skłamał Sarze prosto w oczy. Na Imoen wolał nie patrzeć.
Brzmiało to rozsądnie. Tak właśnie należało robić z zabitymi demonami i Sarah doskonale o tym wiedziała...ale przeczucie podpowiadało jej co innego. Mimo to wysiadła z samochodu z naręczem toreb i skinęła mu głową.
Wracaj szybko – powiedziała.
Postaram się – uśmiechnął się i odpalił silnik. Upewniwszy się,że obie przekroczyły wrota kryjówki,sięgnął po telefon.
Crowley? Tu Dean. Wchodzę w to. Od czego zaczynamy?


*


Elegancki sportowy samochód o barwie krwistej czerwieni zatrzymał się na usypanym żwirem poboczu niedaleko od głównej drogi prowadzącej do Lebanon. Kierowca,podstarzały mężczyzna o ziemistej cerze podszedł do tylnych drzwi i uchylił je. Obcasy skórzanych kozaczków zachrzęściły na żwirze. Z samochodu wynurzyła się kobieta o włosach barwy ognia ubrana w czarną skórzaną kurtkę. Mężczyzna skłonił się gdy wychodziła z samochodu,lecz ona nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Pochłonął ją bowiem widok pięciu leżących twarzami do ziemi ciał. Podeszła do najbliższych zwłok,mężczyzny w brudnym garniturze i przewróciła go butem na plecy. W miejscu,gdzie powinny znajdować się oczy ziajały dwie głęboko wypalone dziury. W miejscu gdzie leżeli wyczuwała też nieznaczne echo anielskiej energii,które wywołało u niej mrowienie. Uniosła brwi w wyrazie zdziwienia.
– Znaleziono ich rano,pani. Wszyscy wykonywali rozkazy. Nikt nie wie,co im się stało.
Abaddon zmarszczyła brwi. Nie miała wątpliwości,że to robota Winchesterów. Ci dwaj mogli poważnie zaszkodzić jej planom przejęcia władzy w Piekle,a gdyby sprzymierzyli się z Crowleyem...
– Każ przygotować następny patrol. Winchesterowie muszą być w okolicy. Trzeba zrobić im niespodziankę – uśmiechnęła się złowieszczo ruszając z powrotem w kierunku samochodu.
– A-a co z tymi tutaj? – zająkał się demon-kierowca.
– Nie obchodzi mnie to – wzruszyła ramionami – Zrób co chcesz.
Demon popatrzył tylko na zwłoki i szybko odwrócił wzrok. Miał wrażenie,że ta sytuacja nie wróżyła niczego dobrego. Nie chcąc narażać się pani,pospiesznie wsiadł do samochodu i odjechał.


------------------------------------------------------------

PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM! Za to,że się spóźniłam i że jest taki krótki :( W ramach zadośćuczynienia,następny pojawi się w poniedziałek i będzie co prawda lżejszy,ale konkretniejszy.
EDIT: Właśnie zajrzałam do mojej historii i stwierdziłam,że nie mogę dodawać rozdziałów tak często,bo brakuje mi teraz czasu na pisanie a zapas się kończy xD A więc przepraszam po raz kolejny i zapraszam na jutro. NA PEWNO.




1 komentarz:

  1. Pięknie ;) genialny rozdział. Troskliwy Dean , mam nadzieję, że nic mu się nie stanie jeśli wejdzie w układ z Crowley'em. Dobrze, że Sarah i Imoen pomogły mu pokonać te demony. A Sarah podejrzliwa co do starszego Winchestera, ciekawe dlaczego jeśli chodzi o króla piekła?? Jestem ciekawa w jaki sposób Abaddon chce zaskoczyć braci.
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie na nowy rozdział ;)
    Pozdrawiam!
    http://dark-of-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria