środa, 6 kwietnia 2016

22. Oh,did I almost see what's really on the inside?


Mogłem się tego spodziewać – mruknął Sam odkładając komórkę na stolik. Telefon Deana,mimo usilnych prób kontaktu wciąż milczał. Wiedział,że jego brat nie pojechał w dzicz aby podziwiać widoki,ale mógłby chociaż raz odebrać telefon!
Sięgnął po kubek i upił z niego łyk nieco ostygłej już kawy. Drugą ręką natomiast przerzucał strony kolejnych gazet w poszukiwaniu dziwnych wypadków,ale jak na złość potwory zrobiły sobie wolne. Śniadanie zapowiadało się więc w nudnej atmosferze.
Do kuchni wkroczyła Sarah. Miała na sobie puchaty biały szlafrok,a jej włosy w mokrych strąkach opadały na plecy.
Dobry – mruknęła mijając Sama. Chyba wciąż była nieco niewyspana.
Młodszy Winchester w milczeniu obserwował,jak jego dziewczyna bierze z lodówki mleko i wlewa je do miski. Napotkała jego wzrok i zamarła wpół ruchu marszcząc brwi.
No co?
Nie nic. Nie wyglądasz na szczególnie wyspaną.
A ty tym razem nie możesz się pochwalić,że to twoja sprawka – skwitowała wsypując płatki. – Nie mogłam zasnąć,więc czytałam co nieco.
Natychmiast wychwycił nutę niepokoju w jej głosie.
I...co znalazłaś?
Wydaje mi się,że coś przeoczyliśmy w sprawie Imoen. I chyba miałam rację.
Sam złożył gazetę i gwałtownie się odwrócił.
Słyszałeś kiedyś o apokryfach?
Hm,taaa,to legendy biblijne nie uznawane przez kościół.
Blake energicznie przytaknęła głową.
No właśnie! Pomyśl tylko: Przeklęta anielica nie bardzo odpowiadała wyobrażeniom o aniołach,na których bazuje religia,więc co? Wyrzucono wzmianki o niej z Biblii.
Sam ostrożnie pokiwał głową i spuścił wzrok. Sarah była tak podekscytowana. Żal mu było niszczyć jej entuzjazm.
Saro,nie ma pewności czy one na pewno tam są.
Apokryfów jest mnóstwo,trzeba je uważnie sprawdzić. Jestem pewna,że tam jest trop.
Winchester mruknął coś niezrozumiale i odwrócił się do niej plecami.
Mówiłeś coś? – Sarah błyskawicznie znalazła się naprzeciw niego.
Nie,nic. Nie chciałbym po prostu żebyś się rozczarowała.
Sugerujesz więc,że to bezcelowe? – Skrzyżowała ramiona w obronnej pozie.
Dokładnie.
Może i tak. Ale nie zamierzam tkwić tu bezczynnie tyle czasu,skoro obecnie żaden stan nie potrzebuje łowcy.
No wiesz... – Sam podniósł się z krzesła. – Nie musimy tkwić tutaj tak całkiem bezczynnie...

Sarah uniosła kąciki ust niemal się uśmiechając. Podeszła do Winchestera i pogładziła go po świeżo ogolonym policzku. On zaś objął ją rękoma w talii. Delikatnie się odsunęła.
Owszem. Dlatego zamierzam przekopać te legendy dopóki czegoś nie znajdę. Tym zajmiemy się później. Jeśli znajdziesz naprawdę dobry powód,żeby mnie oderwać od lektury.
Odwróciła się na pięcie i wyszła z kuchni uprzednio posyłając skonsternowanemu Samowi niewinny uśmiech. Pokiwał ironicznie głową
Niech cię szlag,Dean.


*


Ogień w kominku wciąż się palił,gdy oboje całkiem przemoczeni wrócili do chaty. Przez całą drogę powrotną nie odezwali się do siebie ani słowem. Teraz też panowała między nimi cisza,jedynym dźwiękiem słyszanym tylko dzięki wyobraźni było iskrzenie wyczuwalne w powietrzu. No i oczywiście nieubłagane trzaskanie ognia w palenisku.
Imoen podeszła do ognia i wyciągnęła przed siebie ręce,chociaż drżała nie z powodu zimna. Nie odczuwała chłodu mokrego ubrania,chociaż w istocie jej ciążyło. Wciąż nie do końca rozumiała swoje własne reakcje,ale wiedziała z czym są związane. Z tą świadomością czuła się pewniej.
Czuła na sobie jego wzrok. Stał w drzwiach i obserwował każdy jej ruch płonącymi zielenią oczyma. Wolnym ruchem zdjęła więc zabarwiony wodą na czarno sweter i powiesiła go obok kominka. Podłoga zaskrzypiała i odwróciła się w jego stronę. Wstrzymała oddech czując go tak blisko. Nie pachniał już wodą kolońską,tak do niego nie pasującą. Pachniał sobą. I to podziałało na nią jeszcze bardziej.
Nie odrywając od niej wzroku,podciągnął koszulkę i odrzucił ją na bok. Instynktownie spojrzała na jego brzuch. Pojedyncze kropelki wody lśniły na krzywiznach mięśni.
Nie powiesisz jej? – spytała cicho. Gardło ścisnęło jej się od skrywanego podniecenia.
Kąciki ust Deana uniosły się w ironicznym uśmiechu.
Mam teraz ważniejsze rzeczy na głowie.
Pochylił się i pocałował ją. Szybko,głęboko,bez ostrzeżenia. Mruknął więc czując,jak żarliwie i chętnie oddała pocałunek. Naprawdę szybko się uczyła. Jego palce zaczęły wędrować po jej nagich plecach i zsunęły na pośladki. Już miał ją unieść,gdy się odsunęła:
Nie. – wymamrotała chrapliwie – Zostańmy tutaj.
Och,ależ zostaniemy – mruknął i ponownie zatopił się w jej ustach jednocześnie unosząc ją,a następnie kładąc na dywanie ze skóry. Sapnęła cicho czując pod plecami miękkie,lekko łaskoczące futro i mając jego tuż nad sobą. Przez jej wyznanie stał się niecierpliwy. Jego palce szybko pieściły jej wilgotną skórę i zmierzały do zapięcia pociemniałych dżinsów. Zaklął cicho,gdy mokry materiał stawiał zdecydowany opór przed zsunięciem. Imoen zachichotała widząc jego pośpiech i łagodnie odsunęła jego ręce sama uwalniając się ze spodni.
Może ja to zrobię? – spytała kiedy ręce Deana na moment oderwały się od jej ciała by rozebrać i siebie. Znieruchomiał i wpatrywał się w nią,podczas gdy zgrabne palce skupiały się na suwaku. Jej włosy rozrzucone dookoła głowy zlewające się z futrem. Przyspieszony oddech,jedyny znak świadczący o jej podnieceniu. Rozchylone,wspaniale wykrojone usta głodne więcej pocałunków.
Była wprost...niebiańska.
I należała do niego.
Przycisnął usta do jej szyi i zaczął ją zalewać pocałunkami. Były żarliwsze niż poprzedniej nocy,lecz wciąż niosły w sobie ślady czułości. Nie mogłoby być inaczej.
Westchnęła głęboko,kiedy pozbawił ją ostatnich skrawków ubrania. Ciepło ognia bijące z kominka rozlewało się po jej ciele mieszając z płomieniem pożądania. Dean oderwał usta od jej szyi i znieruchomiał patrząc jej prosto w oczy. Jego zielone tęczówki iskrzyły w nikłym blasku ognia.
Wciąż cię boli? – wyszeptał niemal niesłyszalnie. W pierwszej chwili spojrzała na niego pytająco,lecz potem zamrugała i odparła:
Och. Nie. Już nie.
Wygięła się w łuk i wydała z siebie stłumiony jęk,kiedy jednym,zdecydowanym ruchem wtargnął do jej wnętrza i zaczął się poruszać. Szybko odnaleźli wspólny rytm,był nieco szybszy niż poprzedniej nocy. Winchester stopniowo zaczynał okazywać jej swoją namiętność,która jak na razie była jeszcze tłumiona przez obawę zadania jej bólu.
Winchester mruczał z rozkoszy prosto do jej ucha. Nagle zdał sobie sprawę,że i ona coś powiedziała.
Co takiego?
Zamieńmy się – szepnęła muskając delikatnie jego włosy.
Rozchylił swoje idealnie wykrojone usta w niemym zdziwieniu i znieruchomiał. Imoen zaskakiwała go coraz bardziej,a raczej,zaskakiwało go jej pożądanie,które tak skrzętnie starała się ukryć,a które wyczuwał ilekroć ich ciała znajdowały się obok siebie.
Dobrze – wychrypiał i przewrócił się na plecy pociągając ją za sobą. Odrzuciła włosy na plecy i wyprostowała się. Czuł na sobie jej rozkoszny ciężar i zadrżał w oczekiwaniu na ciąg dalszy.
Nie wyglądała już jak przestraszone zwierzątko, które Cas znalazł w środku lasu. Była teraz seksową i pewną siebie wojowniczką z rozwichrzonymi włosami,rozchylonymi ustami i udami zaciskającymi się wokół niego. Ta siła nie była efektem nauki – cały czas w niej drzemała czekając na dogodny moment,aby się obudzić. I świadomość,że stało się to dzięki niemu wypełniła go dumą,ale jednocześnie fala miłości do anielicy wzmogła się.
Oboje jęczeli wznosząc się na wyżyny rozkoszy,aż w końcu niemal równocześnie zamarli pozwalając ciałom zatonąć w rozkosznych doznaniach.
Imoen opadła na tors Deana ciężko oddychając. Kiedy uregulowała już nieco oddech,odrzuciła włosy do tyłu i spojrzała mu prosto w oczy. Uśmiechnął się i pogładził ją po ramieniu.
Nie chcę wracać – wymruczała.
Gdzie,do Nieba? Przecież mówiłem ci,że...
Nie,nie chodzi mi o Niebo. Nie chcę wracać do bunkra.
Dean poruszył się niespokojnie odsuwając od Imoen. Dostrzegła,że wziął głęboki oddech i wyraźnie unikał jej wzroku.
Ja też nie. Ale kiedyś w końcu będziemy musieli. Mamy zbyt wiele niedokończonych spraw aby siedzieć tu w nieskończoność.
Mruknęła coś potakująco i potarła w zamyśleniu nadgarstek.
Jeszcze tylu rzeczy muszę się nauczyć w byciu człowiekiem – westchnęła.
Mhm – mruknął Dean spod pół przymkniętych powiek. Nagle ogarnęło go znużenie po niemal nieprzespanej nocy.
Ale nie wszystko jest takie dziwne,wiesz? Poniekąd czuję jakby moja łaska wciąż była ze mną.
Otworzył oczy.
Co masz na myśli?
Czasami czułam jak wibruje. Zwłaszcza kiedy byłeś obok. Ale teraz czuję coś podobnego,ale to przecież nie może być to.
Winchester przełknął ślinę a serce zabiło mu z niepokoju. Wiedział o czym mówi,nawet jeśli nie posiadał łaski. Tak,miała rację. To nie mogło być „to”.
Niemożliwe,żeby i ona go kochała. Nie miała pojęcia co to oznacza,więc jak do cholery mogła to czuć?
Co o tym myślisz,Dean? – spytała przerywając ciszę.
Myślę,że to przypadek. – oznajmił beznamiętnie. – Echo przemiany w człowieka.
Ale przecież...
Pójdę wziąć prysznic – powiedział stanowczo i wstał. Podniósł z podłogi swoje rzeczy i odszedł nie oglądając się.
Imoen objęła kolana rękoma. A jeszcze wczoraj zastanawiała się,czy wciąż powinna się go bać! Tym razem nie przerażał jej pod względem ewentualnego niebezpieczeństwa. Wiedziała już,że jej nie skrzywdzi. To ta chłodna postawa mroziła świeżą krew w jej żyłach.
W takich momentach czuła się zagubiona – uczycie tryumfu zastępowała gorycz porażki. Bo kiedy zdawało jej się,że oswoiła kota,on po raz kolejny jej się wymknął.


*


Nikłe światło wpadające przez zakurzone okno wdarło się przez zasłonę snu. Imoen zamrugała kilkakrotnie i w końcu przyzwyczaiła oczy do jasności.
Wciąż znajdowała się w domku.
Obróciła się przez ramię i zamarła,kiedy nie dostrzegła obok Deana. Poduszka po jego stronie była wgnieciona a prześcieradło niezmięte jakby w ogóle go tam nie było. Poczuła dziwny ucisk. Czyżby po ich wcześniejszej rozmowie zdenerwował się aż za bardzo i wyjechał?
Wychyliła się z sypialni.
Dean? – zawołała z nadzieją chociaż dookoła panowała namacalna pustka.
Zmarszczyła brwi kiedy nie dostrzegła ich ubrań obok kominka. W nim zaś nie płonął ogień i znów dało się czuć wilgoć. Nie było nawet popiołu. Zupełnie jakby nikt go nie rozpalał...
Odwróciła się gwałtownie. Zdawało jej się,że za oknem zamajaczył jakiś ciemny kształt. Przymknęła oczy i policzyła do dziesięciu. Czuła się dziwnie,wewnątrz cała drżała,lecz nie było to wcale przyjemne uczucie. Mimo to coś przedzierało się przez drżenie zagłuszając je – coś nakłaniającego ją do wyjścia na zewnątrz.
Drewniane drzwi skrzypnęły złowieszczo,gdy je otworzyła. Rozchyliła usta,które mimowolnie jej zadrżały. Nigdzie nie było Impali.
A więc Dean ją porzucił.
Zachwiała się i oparła o drzwi czując słabość w nogach. I wtedy usłyszała szept. Cichy,ledwie słyszalny i bardzo subtelny. Płynął w powietrzu niczym wstęga aksamitu. Wypowiadał jej imię. Wołał ją.
Jak zahipnotyzowana ruszyła ku jemu źródłu. Spojrzała na swoje bose stopy i dostrzegła,że podąża wydeptaną ścieżką na polanę,na której uczyła się strzelać. Szept nasilał się z każdym kolejnym krokiem. Uniosła głowę szukając jego źródła. Już tak blisko...
Znowu to zauważyła. Czarna plama migająca między drzewami. Przez ułamek sekundy zdawało jej się,że dostrzegła w niej ludzką postać.
Przyspieszyła kroku i biegiem wkroczyła na polanę. Szept umilkł a wszystko dookoła zdawało się tracić kolor niczym puszka pozostawiona na słońcu.
Wreszcie ją dostrzegła.
Na drugim końcu polany stała tyłem kobieta w długiej,czarnej sukni na ramiączkach zasłoniętych przez gęste brązowe włosy spływające na jej plecy. Fala ogromnej energii buchnęła na Imoen niczym powietrze z gorącego piekarnika. Z tą tylko różnicą,że ta była lodowata.
Kobieta odwróciła się wolno w stronę anielicy. W kącikach jej ust czaił się kpiący uśmiech.
Nareszcie – powiedziała – Witaj,siostro.




---------------------------------------------------------------------------------


Kurczę,nie wiedziałam że wyjdzie taki krótki no ale trudno. Ostatnio troszkę Was rozpieściłam,więc wybaczcie. No i właśnie,mała sielanka dobiega końca,zaskoczeni? Mam nadzieję :D

Powiem szczerze,że nie miałam zamiaru wprowadzać Amary teraz,ale pewnego razu doznałam olśnienia i bum!-przebudowałam sobie w głowie całą fabułę,z której jestem obecnie bardzo zadowolona :D

5 komentarzy:

  1. Co się stało z Denem czy Sera miała rację czemu tak mało Sery i Sama czy Den pojechał do bunkra co knuję Amara przez chwilę myślałam,że pojawi się lucyfer co to jest to co dokładnie znalazła Sera pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. I co ja mam z Tobą zrobić? Dlaczego Dean tak się zachował? A może to przez Amarę? Chwila, czy ona powiedziała do Imoen "siostra"? Chyba muszę to przetrawić bo nie wiem czy dobrze myślę, ale mam nadzieję, że mnie oświecisz :D Ach, ta Sara i nieśmiały Sammy, uwielbiam go takiego :D Mam nadzieję, że Ciemność nie ma złych zamiarów wobec Imoen no i gdzie ten Dean? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahhh,jak ja tak kocham trzymać w niepewności <3
      Cierpliwości,wszystko się wyjaśni w następnym rozdziale :D

      Usuń
    2. Mam nadzieję bo mam pewne przeczucie, ale tego Ci nie zdradzę. Mam nadzieję, że następny rozdział mnie upewni ;) zapraszam do siebie ;)

      Usuń
    3. Chyba domyślam się jakie,ale czy miałaś słuszność się okaże :D A dziękuję,dziękuję,nie omieszkam zajrzeć,lecz najpierw lecę nadrobić "Originals",żeby w końcu być na bieżąco no i nie narobić sobie spojlerów!

      Usuń

Theme by Hanchesteria