niedziela, 21 lutego 2016

17. Let me be first, baby to say I'm sorry

Wyjątkowo adnotacja na początek: Rozdział zawiera ciut mocniejszą scenę ,także wiecie,+18 więc z góry uprzedzam. Enjoy :)

------------------------------------------------------------------------------------

Gniew Deana powoli opadał ilekroć zerkał do lusterka. Fakt,że Imoen jest już bezpieczna napawał go stopniowo wzrastającym spokojem. Oddech mu się wyrównał,a krew w żyłach krążyła w normalnym rytmie. Nie myślał już o zabijaniu. Myślał o niej.
Wciąż nie wierzę,że daliśmy się tak oszukać – powiedział Sam chcąc przerwać milczenie.
Kto by się spodziewał,że Alice,przepraszam,Naama współpracuje z Abaddon?
Taak,zwłaszcza Sarah...
Jak ona się trzyma?
Młodszy Winchester wzruszył ramionami.
Sam,musicie ze sobą porozmawiać – Dean na chwilę oderwał wzrok od drogi i popatrzył na zaciskającego usta brata. – To nie może tak wyglądać.
Nie zabiła Crowleya,Dean. Miała go na widelcu,ale nie zrobiła tego.
Dean pokiwał w zamyśleniu głową.
Gdyby nie on mielibyśmy przerąbane. Może to dlatego.
Chyba tak – westchnął – Sam już nie wiem.
Nie znam Sary tak dobrze jak ty,ale nie sądzę,że byłaby w stanie cię...nas wykorzystać dla swoich celów. Ty też powinieneś o tym wiedzieć.
Wiedział. Tylko nie chciał się przyznać do porażki.
Przez resztę drogi panowała cisza.


*


Impala posłusznie zatrzymała się na niewielkim wzniesieniu tuż przed metalowymi drzwiami wbudowanymi w kamienny blok. Lincoln Sary dołączył chwilę później.
Musimy jak najszybciej opatrzyć Imoen – powiedział Dean wyskakując zza kierownicy.
Jak to: opatrzyć? Nie zregeneruje się sama jak to anioł? – spytała zdziwiona Sarah.
Dean przejechał dłonią po twarzy. Wiedział,że to co zamierza powiedzieć sprawi,że Blake poczuje się winna.
Naama zabrała jej łaskę. Bez niej Imoen jest zwykłym człowiekiem.
Sam odchylił głowę do tyłu i odetchnął głęboko.
To bardzo,bardzo źle. – powiedział krótko.
Czy ona... – zaczęła Sarah obejmując się ramionami. – Czy ona umrze?
Co? Nie. To znaczy,teraz może tak jak i my,ale to się nie stanie – zapewnił gorączkowo Dean,chociaż tak naprawdę nie wiedział czy mówi to do niej czy do siebie.
Jeśli Naama zabrała jej tą łaskę,to znaczy że była jej do czegoś potrzebna. – Sam od razu zaczął myśleć. Jego umiejętność trzeźwej oceny sytuacji nieraz ratowała im skórę.
W zamyśleniu zrobił kilka kroków.
Nie mogła jej nigdzie schować zanim przyjechaliśmy. Musi być w hotelu. Chyba,że...
Crowley położył na niej łapy – dokończył Dean krzywiąc się.
Czyli jednak powinnam go zabić – mruknęła do siebie Sarah,a głośniej dodała: – Zajmiemy się tym później. Teraz jak już wspomniałeś najważniejsze to pomóc Imoen. W fizyczny sposób.
Bracia skinęli głowami.
Zawiozę ją do szpitala – oznajmił Dean. – Chyba będzie potrzebowała czegoś więcej niż nitki i whiskey.
Jasne – Sam uśmiechnął się sztucznie posyłają bratu mordercze spojrzenie. To prawda,Imoen potrzebowała lekarza,ale to oznaczało,że on i Sarah zostali na siebie skazani w bunkrze. Dean zaś uśmiechnął się kącikiem ust i wsiadł za kierownicę.
Patrzył przez chwilę,jak brat cofa swoją dziecinkę i zbierał myśli. Kiedy Impala zniknęła mu z oczu wziął głęboki oddech i odwrócił się w kierunku bunkra. Wewnątrz panował nieziemski wręcz spokój. Miał co do tego złe przeczucia.
Bez pukania pchnął podniszczone drzwi do pokoju Sary. We wnętrzu panował bałagan-szuflady były wysunięte,po podłodze walały się ubrania a na łóżko została rzucona częściowo już wypełniona torba podróżna. Nad nią właśnie pochylała się panna Blake.
Co ty robisz? – spytał niezbyt mądrze Sam.
Sarah podniosła wzrok.
A jak ci się wydaje? – spytała kąśliwie odgarniając za ucho kosmyki falowanych włosów.
Wyminęła go i złapała następne ubrania pospiesznie upychają je do torby.
Poczuł nagły przypływ pewności siebie i...adrenaliny. Taką mieszankę zazwyczaj czuł na polowaniach. I nic dziwnego-teraz też poniekąd walczył o życie. Lepsze,stabilniejsze...
Stanowczym gestem złapał ją za ramię. Podniosła wzrok. W jej bursztynowych oczach błyszczał gniew.
Nigdzie nie jedziesz dopóki nie porozmawiamy.
Jego ton był ostry,nie znoszący sprzeciwu. Ramiona Sary zadrżały z emocji pod cieniutkim sweterkiem.
Myślałam,że twoja decyzja jest jednoznaczna – powiedziała cicho.
Moja decyzja? To ty chcesz wyjechać!
Wiesz o co mi chodzi,Sam.
Uwolniła się z jego uścisku i skrzyżowała ramiona patrząc nań wyczekująco. Sam swoim zwyczajem spuścił wzrok i oblizał wargi. To był znak,że usilnie się nad czymś zastanawia.
Gdy w końcu uniósł głowę,w jego oczach błyszczała determinacja.
Dlaczego nie zabiłaś Crowleya? Miałaś ku temu idealną okazję.
Spodziewała się tego pytania. Mimo to nie wiedziała jak na nie odpowiedzieć.
To... – zaczęła kręcąc głową – Cały czas miałam w głowie twoje słowa. O tym,że cię wykorzystałam. Brzęczały mi w głowie cały czas,ilekroć na niego patrzyłam. Tak było też kiedy siedział na tym fotelu z kulą w ramieniu. Chciałam go zabić. Cholera,pragnęłam tego z całego serca. I wtedy nagle zdałam sobie z czegoś sprawę...
Usiadła na brzegu łóżka i wpatrzyła się w dal. Sam patrzył na nią w milczeniu,podczas gdy serce lada moment mogło wyskoczyć mu z piersi.
Uświadomiłam sobie,że przez te wszystkie lata zmierzałam nie we właściwym kierunku. Nie powinnam mścić się na Crowley,tylko na ojcu. I po prostu...nie mogłam go zabić,bo czułam,że wcale mnie to nie zadowoli.
Wiem co czujesz. Zemsta nie zawsze smakuje tak jak nam się wydaje.
Właśnie. – skinęła głową – Dlatego zamierzam iść naprzód,więc jeśli pozwolisz...
Nie.
Podniosła się i patrzyła na niego pytającym wzrokiem. Podszedł bliżej,tak że czuła bliskość jego ciała tuż obok. Mimowolnie oddech jej przyspieszył.
Co powiedziałeś? – wydusiła mrugając.
Że nigdzie nie pójdziesz. Nie bez tego.
Bez ostrzeżenia zaatakował jej usta. Zaskoczona Sarah cofnęła się o krok,ale zaraz potem jęknęła cicho i wplotła palce w jego włosy. Ramiona Sama oplatały ją coraz ciaśniej,a dłonie wędrowały coraz wyżej. Odchyliła głowę do tyłu kiedy poczuła zimną dłoń pod swetrem. Nie sprzeciwiła się też gdy bez wysiłku ją podniósł i położył na łóżku.
Ten nagły wybuch namiętności był lekarstwem na ich problemy. Oboje wiedzieli,że nie mogą żyć z niedomówieniami,ale odkąd Sam spojrzał w błyszczące oczy Sary stracił zdolność logicznego myślenia. Świadomość,że może odejść i już nie wrócić popchnęła go do stanowczego działania i zlikwidowała przeszkody,które sam przed sobą postawił.
Niecierpliwie zrywali z siebie kolejne warstwy ubrań,aż nie pozostało nic za czym można by się schować. Trochę ironiczna sytuacja biorąc pod uwagę,jak bardzo oszukiwali siebie nawzajem. Sam zdaje się dostrzegł ironię,bo przestał zasypywać Sarę deszczem pocałunków i uśmiechnął się porozumiewawczo. Odwzajemniła uśmiech,ale natychmiast potem przycisnęła swoje wargi do jego warg. Mruknął z zadowoleniem i przesunął dłonią po jej krągłościach,aż poczuł dreszcz wstrząsający jej ciałem. To nakręciło go jeszcze bardziej. Sarah była dlań idealna pod każdym względem.
Wsunął dłonie pod jej pośladki przysuwając bliżej i bez ostrzeżenia wszedł w nią. Wstrzymała oddech tylko po to,by przemienić go w rozkoszny jęk,kiedy zaczął się poruszać,szybko i swobodnie.
Nie przestawał jej dotykać;jego dłonie cały czas błądziły po jej ciele,a usta schodziły coraz niżej. Początkowo zaskoczyła ją gwałtowność młodszego Winchestera. Nie spodziewała się z jego strony takiej porywczości,ale podobała jej się. Do tego stopnia,że nie była w stanie powstrzymać krzyków,gdy on napierał na nią mocniej i mocniej,aż w końcu zalała ją fala pulsującej przyjemności.
*


Co to było? – spytała leniwie Sarah podnosząc głowę z torsu Sama. Leżała dobrą chwilę wsłuchując się w bicie jego serca wyczerpana i wciąż nieco otumaniona rozkosznymi doznaniami. Wszak na jednej rundzie się nie skończyło.
Uśmiechnął się gładząc jej plecy.
Mam zacząć od początku? – zażartował.
Znowu się ze mną droczysz – westchnęła i uniosła wzrok aby spojrzeć mu prosto w oczy. Nie mógł zatem uciec przed jej spojrzeniem.
No tak. Czar chwili prysł. Trzeba było powrócić do rzeczywistości.
Podniósł się i oparł o ramę łóżka jednocześnie odsuwając się od niej. Sarah wsparła się na łokciu i patrzyła nań wyczekująco.
Spójrz mi w oczy i powiedz,że naprawdę mnie nie wykorzystałaś.
Sarah cofnęła się odrobinę i posłała mu niespokojne spojrzenie,ale zrobiła to o co prosił bez mrugnięcia okiem. Nie dostrzegł w jej oczach cienia fałszu.
Tylko się upewniałem. Myliłem się co do ciebie. Uświadomiłem to sobie,kiedy oszczędziłaś Crowleya. Ale teraz...przestraszyłem się.
Czego? – Kobieta zmarszczyła brwi.
Że naprawdę odejdziesz zanim zdążę cię przeprosić.
Roześmiała się krótko i pogładziła palcem symbol chroniący przed opętaniem na jego piersi. Poczuł się nieswojo.
Ja też nie byłam bez winy – przyznała po chwili. – Nie byłam z tobą od początku szczera. Wyznałam ci tylko część prawdy o moim powołaniu,tą którą chciałbyś znać i w którą chciałbyś wierzyć. A reszty nie powiedziałam.
Nie było ku temu okazji. Pojawienie się Imoen,Abaddon...
Wiem,ale to nie powinno mnie usprawiedliwiać. – zacisnęła usta.
Hej... – powiedział obejmując ją ramieniem i przyciągając do siebie. – Lepiej późno niż wcale. Teraz wszystko może się zmienić. Tylko bądź ze mną szczera. Żadnych więcej sekretów z przeszłości. Jeżeli mamy być razem,musimy sobie ufać.
Zgoda. – przytaknęła. Sam mruknął i pocałował ją w czubek głowy.
Może zaczniemy od razu? – zaproponował. – Opowiesz mi w końcu o wszystkim. Ze szczegółami.
Naprawdę chcesz o tym wszystkim słuchać teraz?
Czemu nie? – wzruszył ramionami – W końcu jest idealna okazja,nie sądzisz?
No dobrze – westchnęła i wyrwała się z jego objęć. Usiadła na łóżku podciągając prześcieradło na piersi. Sam zrozumiał o co jej chodziło. Znał już historię jej rodziny,ale nie wiedział nic na temat okoliczności jej spotkania z Alice,czy też Naamą. Rozgrzebywanie tak świeżej sprawy zdecydowanie było dla niej bolesne. Pożałował,że ją o to poprosił.
Wybacz,zapomniałem – mruknął – Jeśli nie chcesz,nie musisz mi o niej mówić.
Nie,Sam – powiedziała stanowczo – I tak prędzej czy później będę się musiała z tym zmierzyć. Jeśli zrobię to od razu,może będzie mi lepiej.
Wzięła głęboki oddech i spuściła na moment głowę. Po chwili podniosła ją dumnie jak gotowa do walki wojowniczka.
O moim ojcu już wiesz. Nic więcej się nie wydarzyło poza tym,że odkąd poznałam prawdę przez kilka tygodni w tajemnicy zbierałam sprzęt na polowania i którejś nocy po prostu wsiadłam w samochód i wyjechałam. Zostawiłam mu list,ale nie podałam prawdziwego powodu. Napisałam tylko,że wyjeżdżam zacząć nowe życie. Cóż,może nie do końca skłamałam – uśmiechnęła się smutno i zaraz potem jej twarz znów spochmurniała. Zacisnęła palce na prześcieradle tłumiąc wewnętrzny ból.
Nigdy nie zadzwonił. Nawet nie napisał. Po prostu wyrzucił mnie ze swojego życia tak jak ja wyrzuciłam jego. Wiele razy miałam z tego powodu wyrzuty sumienia,ale teraz widzę że niepotrzebnie. Wręcz przeciwnie,moje odejście było pewnego rodzaju zemstą. I dopiero teraz,po wydarzeniach z hotelu zaczynam czuć jej smak. I może to kolejny powód,dla którego nie zabiłam Crowleya? Bo tak naprawdę już się zemściłam?
Sam wpatrywał się w nią w milczeniu. Chciał ją dotknąć,ale coś podpowiadało mu,że jeszcze nie jest na to pora. A poruszenie znów tematu Crowleya nie byłoby najlepszym posunięciem. Cierpliwie więc milczał pozwalając jej dalej snuć opowieść o swoim życiu:
Kiedy zostawiałam dom...wydawało mi się,że postąpiłam właściwie. I było tak dopóki jechałam,czułam się wolna. Ale jak tylko zatrzymałam się w motelu i weszłam do obskurnego pokoju z odpryskującą tapetą,rozpłakałam się. Nie mam pojęcia ile to trwało. Ogarnęły mnie wątpliwości,strach. Chciałam nawet zawrócić. I wtedy przypomniałam sobie o matce. Wyjęłam z portfela jej zdjęcie. Uśmiechała się do mnie i pomyślałam,że nie mogę jej zawieść. Że robię to dla niej. A potem pomyślałam o tobie i o Deanie. Że skoro wy daliście radę to ja też mogę. Wzięłam się w garść i od tej pory wszystko jakoś się potoczyło. Znalazłam pierwszą sprawę. W Ohio.
Kawałek drogi – stwierdził Sam.
Przytaknęła i zaśmiała się cicho.
To był duch. Mściwy. Zrobiłam dochodzenie,szybko połączyłam fakty. Odkryłam jego tożsamość i spaliłam ciało. To chyba najgorsza część w byciu łowcą – Wzdrygnęła się na samo wspomnienie – Cały czas powtarzałam „Co zrobiliby Winchesterowie?” i jakoś dałam radę. Szukałam następnych spraw i obecności demonów. Znalazłam demony zawierające pakty,ale na próżno. Niewiele się od nich dowiedziałam. Ale szłam naprzód. Poznałam kilku innych łowców,pytałam o was. Podsuwali mi tropy,ale niemal każdy był fałszywy. Aż w końcu poznałam Alice...
Nastrój momentalnie się zmienił. Zamiast sentymentalnego wzruszenia pojawiło się napięcie. Sarah przełknęła ślinę. Dłoń na prześcieradle zacisnęła się coraz mocniej.
Wiem,że to była Alice. Prawdziwa. Nie perfumowała się jaśminem. Poznałyśmy się w jednym z barów dla łowców. Chyba nazywał się Havelle's.
Tym razem to Sam uśmiechnął się smutno. Przed oczami stanęła mu Ellen,Jo i Ash ze swoją bujną fryzurą i nieprzeciętnym intelektem. Nie zasługiwali,aby skończyć w taki sposób.
Sarah wzruszyła ramionami udając obojętność,ale nie zdołała ukryć drżenia.
Ruszyłyśmy razem w trasę. Polubiłyśmy się. Opowiedziałam jej do czego zmierzam. Wydawała się tym poruszona i obiecała,że mi pomoże. Chyba dlatego,że sama nie miała celu i szukała ścieżki w życiu łowcy.
Wiesz,że każdy łowca został nim z jakiegoś powodu?
Wiem. Ale nigdy nie poznałam motywacji Alice. Tak jakby urodziła się aby polować,tak po prostu. Była genialna. Nauczyła mnie wszystkiego co potrafię. Aż pewnego razu...zmieniła się. Zaczęła używać jaśminu. Do teraz klnę na siebie,że nie wiedziałam o co chodzi. Pomyślałam,że potrzebuje zmiany. Wszyscy ich potrzebujemy. A mimo to nasza przyjaźń się nie zmieniła.
Z jej oczu popłynęły łzy. Sam pomyślał,że i tak była silna. Jedna z najsilniejszych kobiet jakie znał. Podniósł się i bez słowa ją przytulił. Oparła głowę o jego ramię i zamknęła oczy. Tym razem nie cofnęła się wstydząc słabości. Zauważył to i wtedy już wiedział.
Wiedział,że Sarah należy do niego.
Wiedział,że ją kocha.

---------------------------------------------------------------------------

Tak wiem - zaraz zostanę ukrzyżowana za brak Demoen :P Ale nie bójcie się,w najbliższym czasie będzie ich całkiem sporo,będziecie jeszcze błagać o więcej Sama i Sary xD
Chciałabym podziękować wszystkim za tyle cudnych komentarzy pod ostatnim rozdziałem,zwłaszcza pewnemu Anonimowi(Anonimce,jest taka forma?). Twój komentarz dał mi tyle energii do dalszego tworzenia,że jestem obecnie półtorej rozdziału do przodu i nie mogę się oderwać od pisania <3
Także Monice za podsunięcie mi pomysłu z Lucyferem,dzięki któremu poukładałam sobie fabułę w przyszłości i Belli20 za regularne komentowanie ;)
A no i dajcie znać co sądzicie o ostatnim odcinku. Mi się bardzo podobał,miał świetny klimat! No i doszłam do wniosku,że twórcy lubią Polskę,czyżby przez Jareda? :D Weronika mnie bardzo miło zaskoczyła i mam cichą nadzieję,że jakimś cudem jeszcze się pojawi. Szczęściara,być tak blisko Jensena,awww. <3

9 komentarzy:

  1. Czemu takie krótkie????????????? Ja się pytam :D Po pierwsze plus za Sam'a i Sarah a minus za mało Demoen, ale o tym już wspomniałaś. Co do rozdziału Sarah nie powinna czuć się winna, iż nie zauważyła, że z Alice jest coś nie tak. Czasami sami nie wiemy jak i kiedy nasi przyjaciele się zmieniają ;) wiem co piszę bo sama się zawiodłam kiedy odkryłam prawdę o mojej przyjaciółce, ale mniejsza z tym xd A co do Crowley'a to łaska Imoen będzie pewnie jakąś kartą przetargową by Winchesterowie coś zrobili ;) Dean ma przecież Pierwsze Ostrze to król piekła może się domagać by go odzyskać by być bezpiecznym ;) no ciekawa jestem dlaczego Naamie czy jakoś tak (nie pamiętam :P) była potrzebna łaska Imoen. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i zapraszam na http://demons-night.blogspot.com gdzie również pojawił się nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O,zaraz postaram się wpaść a jak nie to zrobię to na pewno wieczorem ;)
      No faktycznie,wyszło nieco krótsze no ale ostatnio Was rozpieszczałam z długością,a co za dużo to niezdrowo :P A tak szczerze to nie wiem dlaczego tak wyszło xD

      Usuń
    2. Dobrze wiesz, że uwielbiam twoje długie rozdziały. Zdecydowanie za mało Demoen ale wierzę, że w następnym rozdziale sporo się będzie u nich dziać :) liczę na to xd

      Usuń
  2. Kochana uwielbiam cię za takie sceny zwłaszcza mojej ulubionej pary Sama i Sery uwielbiam takiego Sama mam nadzieję,że Sera udowodni Samowi,że go kocha uwielbiam jak Sam tak szybko łączy fakty żeby tylko Crally nie sciągnał Dena z powrotem do piekła cieszę się ,że mój pomysł z Lucyferem ci się przyda a co do Imo to obawiam się,że ona sobie nie poradzi jako człowiek ciekawi mnie co teraz kmuję Craully pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A proszę bardzo :) To teraz będę miała na względzie i w miarę możliwości Samah (głupie,wiem,ale nie znajduję lepszej nazwy pairingu) będzie się pojawiało częściej,tym bardziej,że potrzebuję wątków pobocznych :P

      Usuń
  3. Hah, w takim razie niezmiernie mi miło, ze mój komentarz dodał Ci tyle motywacji! :D W pełni zasłużone słowa, co potwierdziłaś kolejnym rozdziałem. Nawet nie wiedziałam, kiedy przeczytałam cały :(
    Twojej historii chce się ciągle więcej i więcej, dlatego również ubolewam, że tak krótko. :( xD Sam i Sarah, ciekawie ujęłaś ich historię, przez co ani przez sekundę nie było nudno. Fajnie, że w całym opowiadaniu
    nie skupiasz się tylko na głównych bohaterach, ale także wprowadzasz wątki poboczne, bardzo fajnie rozbudowuje to historię. Bardzo dobrze, że Sam wyjaśnił sobie wszystko z Sarah (chyba dobrze to odmieniłam, nie jestem pewna xD)
    i jednak ją zatrzymał w bunkrze, jej postać ma potencjał, nadałaś jej zupełnie nowe życie, dzięki czemu może wnieść bardzo dużo w dalszej historii. :D W sumie, cieszę się, że
    jednak nie zabiła Crowleya, zemsta by jej niewiele dała, a Król Piekieł, cóż, trochę się pewnie przyda chłopakom w przyszłości. xD
    Brakowało mi tylko Demoen. (świetna nazwa parringu :D) Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się ich więcej, jak już wspomniałam uwielbiam ich dwoje razem! Zwłaszcza teraz
    kiedy Imo po utracie łaski stała się człowiekiem, jestem bardzo ciekawa co w tej kwestii wykombinujesz, ale biorąc pod uwagę to co piszesz, będzie to coś zajebistego. (sorki za wyrażenie, slow mi już czasem brakuje, żeby określić to co piszesz, bo jest naprawdę dobre) xD
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i życzę duużo weny! :)
    Ps. Próbowałam się jakoś podpisać, ale mi nie wychodziło, dlatego zrobię to w komentarzu, trochę się upersonifikuję, (o ile człowiek, może to zrobić o.O) będzie łatwiej. :D
    Caroline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za to podpisywanie się,sama próbowałam wystawić komentarz z podpisaniem z anonima i wiem,że blogger jest czasem oporny we współpracy :/ No ale Twoje rozwiązanie jak najbardziej mi pasuje :D
      Kolejna lawina komplementów,zaraz mi sodówa uderzy do głowy xD
      O Demoen się nie martw,właśnie dlatego,że skupiam się głównie na nich ten rozdział wygląda jak wygląda,pisze się ich dobrze,ale wolę Was nieco przytrzymać i skupić się czasem na Samie i Sarze :D

      Usuń
  4. Pięknie, pięknie. Sam i Sara pogodzeni. Czekam na Demoen. Jak Imoen sobie poradzi z byciem człowiekiem? Musi się jeszcze sporo nauczyć.
    Nie mogę się doczekać nowego rozdziału,
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O,i znowu jakaś nowa twarz w komentarzach :D Serdecznie dziękuję ;)

      Usuń

Theme by Hanchesteria