Wyjątkowo adnotacja na początek: Rozdział zawiera ciut mocniejszą scenę ,także wiecie,+18 więc z góry uprzedzam. Enjoy :)
------------------------------------------------------------------------------------
Gniew
Deana powoli opadał ilekroć zerkał do lusterka. Fakt,że Imoen
jest już bezpieczna napawał go stopniowo wzrastającym spokojem.
Oddech mu się wyrównał,a krew w żyłach krążyła w normalnym
rytmie. Nie myślał już o zabijaniu. Myślał o niej.
– Wciąż
nie wierzę,że daliśmy się tak oszukać – powiedział Sam chcąc
przerwać milczenie.
– Kto
by się spodziewał,że Alice,przepraszam,Naama współpracuje z
Abaddon?
– Taak,zwłaszcza
Sarah...
– Jak
ona się trzyma?
Młodszy
Winchester wzruszył ramionami.
– Sam,musicie
ze sobą porozmawiać – Dean na chwilę oderwał wzrok od drogi i
popatrzył na zaciskającego usta brata. – To nie może tak
wyglądać.
– Nie
zabiła Crowleya,Dean. Miała go na widelcu,ale nie zrobiła tego.
Dean
pokiwał w zamyśleniu głową.
– Gdyby
nie on mielibyśmy przerąbane. Może to dlatego.
– Chyba
tak – westchnął – Sam już nie wiem.
– Nie
znam Sary tak dobrze jak ty,ale nie sądzę,że byłaby w stanie
cię...nas wykorzystać dla swoich celów. Ty też powinieneś o tym
wiedzieć.
Wiedział.
Tylko nie chciał się przyznać do porażki.
Przez
resztę drogi panowała cisza.
*
Impala
posłusznie zatrzymała się na niewielkim wzniesieniu tuż przed
metalowymi drzwiami wbudowanymi w kamienny blok. Lincoln Sary
dołączył chwilę później.
– Musimy
jak najszybciej opatrzyć Imoen – powiedział Dean wyskakując zza
kierownicy.
– Jak
to: opatrzyć? Nie zregeneruje się sama jak to anioł? – spytała
zdziwiona Sarah.
Dean
przejechał dłonią po twarzy. Wiedział,że to co zamierza
powiedzieć sprawi,że Blake poczuje się winna.
– Naama
zabrała jej łaskę. Bez niej Imoen jest zwykłym człowiekiem.
Sam
odchylił głowę do tyłu i odetchnął głęboko.
– To
bardzo,bardzo źle. – powiedział krótko.
– Czy
ona... – zaczęła Sarah obejmując się ramionami. – Czy ona
umrze?
– Co?
Nie. To znaczy,teraz może tak jak i my,ale to się nie stanie –
zapewnił gorączkowo Dean,chociaż tak naprawdę nie wiedział czy
mówi to do niej czy do siebie.
– Jeśli
Naama zabrała jej tą łaskę,to znaczy że była jej do czegoś
potrzebna. – Sam od razu zaczął myśleć. Jego umiejętność
trzeźwej oceny sytuacji nieraz ratowała im skórę.
W
zamyśleniu zrobił kilka kroków.
–Nie
mogła jej nigdzie schować zanim przyjechaliśmy. Musi być w
hotelu. Chyba,że...
– Crowley
położył na niej łapy – dokończył Dean krzywiąc się.
– Czyli
jednak powinnam go zabić – mruknęła do siebie Sarah,a głośniej
dodała: – Zajmiemy się tym później. Teraz jak już wspomniałeś
najważniejsze to pomóc Imoen. W fizyczny sposób.
Bracia
skinęli głowami.
– Zawiozę
ją do szpitala – oznajmił Dean. – Chyba będzie potrzebowała
czegoś więcej niż nitki i whiskey.
– Jasne
– Sam uśmiechnął się sztucznie posyłają bratu mordercze
spojrzenie. To prawda,Imoen potrzebowała lekarza,ale to oznaczało,że
on i Sarah zostali na siebie skazani w bunkrze. Dean zaś uśmiechnął
się kącikiem ust i wsiadł za kierownicę.
Patrzył
przez chwilę,jak brat cofa swoją dziecinkę i zbierał myśli.
Kiedy Impala zniknęła mu z oczu wziął głęboki oddech i odwrócił
się w kierunku bunkra. Wewnątrz panował nieziemski wręcz spokój.
Miał co do tego złe przeczucia.
Bez
pukania pchnął podniszczone drzwi do pokoju Sary. We wnętrzu
panował bałagan-szuflady były wysunięte,po podłodze walały się
ubrania a na łóżko została rzucona częściowo już wypełniona
torba podróżna. Nad nią właśnie pochylała się panna Blake.
– Co
ty robisz? – spytał niezbyt mądrze Sam.
Sarah
podniosła wzrok.
– A
jak ci się wydaje? – spytała kąśliwie odgarniając za ucho
kosmyki falowanych włosów.
Wyminęła
go i złapała następne ubrania pospiesznie upychają je do torby.
Poczuł
nagły przypływ pewności siebie i...adrenaliny. Taką mieszankę
zazwyczaj czuł na polowaniach. I nic dziwnego-teraz też poniekąd
walczył o życie. Lepsze,stabilniejsze...
Stanowczym
gestem złapał ją za ramię. Podniosła wzrok. W jej bursztynowych
oczach błyszczał gniew.
– Nigdzie
nie jedziesz dopóki nie porozmawiamy.
Jego
ton był ostry,nie znoszący sprzeciwu. Ramiona Sary zadrżały z
emocji pod cieniutkim sweterkiem.
– Myślałam,że
twoja decyzja jest jednoznaczna – powiedziała cicho.
– Moja
decyzja? To ty chcesz wyjechać!
– Wiesz
o co mi chodzi,Sam.
Uwolniła
się z jego uścisku i skrzyżowała ramiona patrząc nań
wyczekująco. Sam swoim zwyczajem spuścił wzrok i oblizał wargi.
To był znak,że usilnie się nad czymś zastanawia.
Gdy
w końcu uniósł głowę,w jego oczach błyszczała determinacja.
– Dlaczego
nie zabiłaś Crowleya? Miałaś ku temu idealną okazję.
Spodziewała
się tego pytania. Mimo to nie wiedziała jak na nie odpowiedzieć.
– To...
– zaczęła kręcąc głową – Cały czas miałam w głowie twoje
słowa. O tym,że cię wykorzystałam. Brzęczały mi w głowie cały
czas,ilekroć na niego patrzyłam. Tak było też kiedy siedział na
tym fotelu z kulą w ramieniu. Chciałam go zabić. Cholera,pragnęłam
tego z całego serca. I wtedy nagle zdałam sobie z czegoś sprawę...
Usiadła
na brzegu łóżka i wpatrzyła się w dal. Sam patrzył na nią w
milczeniu,podczas gdy serce lada moment mogło wyskoczyć mu z
piersi.
– Uświadomiłam
sobie,że przez te wszystkie lata zmierzałam nie we właściwym
kierunku. Nie powinnam mścić się na Crowley,tylko na ojcu. I po
prostu...nie mogłam go zabić,bo czułam,że wcale mnie to nie
zadowoli.
– Wiem
co czujesz. Zemsta nie zawsze smakuje tak jak nam się wydaje.
– Właśnie.
– skinęła głową – Dlatego zamierzam iść naprzód,więc
jeśli pozwolisz...
– Nie.
Podniosła
się i patrzyła na niego pytającym wzrokiem. Podszedł bliżej,tak
że czuła bliskość jego ciała tuż obok. Mimowolnie oddech jej
przyspieszył.
– Co
powiedziałeś? – wydusiła mrugając.
– Że
nigdzie nie pójdziesz. Nie bez tego.
Bez
ostrzeżenia zaatakował jej usta. Zaskoczona Sarah cofnęła się o
krok,ale zaraz potem jęknęła cicho i wplotła palce w jego włosy.
Ramiona Sama oplatały ją coraz ciaśniej,a dłonie wędrowały
coraz wyżej. Odchyliła głowę do tyłu kiedy poczuła zimną dłoń
pod swetrem. Nie sprzeciwiła się też gdy bez wysiłku ją podniósł
i położył na łóżku.
Ten
nagły wybuch namiętności był lekarstwem na ich problemy. Oboje
wiedzieli,że nie mogą żyć z niedomówieniami,ale odkąd Sam
spojrzał w błyszczące oczy Sary stracił zdolność logicznego
myślenia. Świadomość,że może odejść i już nie wrócić
popchnęła go do stanowczego działania i zlikwidowała
przeszkody,które sam przed sobą postawił.
Niecierpliwie
zrywali z siebie kolejne warstwy ubrań,aż nie pozostało nic za
czym można by się schować. Trochę ironiczna sytuacja biorąc pod
uwagę,jak bardzo oszukiwali siebie nawzajem. Sam zdaje się
dostrzegł ironię,bo przestał zasypywać Sarę deszczem pocałunków
i uśmiechnął się porozumiewawczo. Odwzajemniła uśmiech,ale
natychmiast potem przycisnęła swoje wargi do jego warg. Mruknął z
zadowoleniem i przesunął dłonią po jej krągłościach,aż poczuł
dreszcz wstrząsający jej ciałem. To nakręciło go jeszcze
bardziej. Sarah była dlań idealna pod każdym względem.
Wsunął
dłonie pod jej pośladki przysuwając bliżej i bez ostrzeżenia
wszedł w nią. Wstrzymała oddech tylko po to,by przemienić go w
rozkoszny jęk,kiedy zaczął się poruszać,szybko i swobodnie.
Nie
przestawał jej dotykać;jego dłonie cały czas błądziły po jej
ciele,a usta schodziły coraz niżej. Początkowo zaskoczyła ją
gwałtowność młodszego Winchestera. Nie spodziewała się z jego
strony takiej porywczości,ale podobała jej się. Do tego stopnia,że
nie była w stanie powstrzymać krzyków,gdy on napierał na nią
mocniej i mocniej,aż w końcu zalała ją fala pulsującej
przyjemności.
*
– Co
to było? – spytała leniwie Sarah podnosząc głowę z torsu Sama.
Leżała dobrą chwilę wsłuchując się w bicie jego serca
wyczerpana i wciąż nieco otumaniona rozkosznymi doznaniami. Wszak
na jednej rundzie się nie skończyło.
Uśmiechnął
się gładząc jej plecy.
– Mam
zacząć od początku? – zażartował.
– Znowu
się ze mną droczysz – westchnęła i uniosła wzrok aby spojrzeć
mu prosto w oczy. Nie mógł zatem uciec przed jej spojrzeniem.
No
tak. Czar chwili prysł. Trzeba było powrócić do rzeczywistości.
Podniósł
się i oparł o ramę łóżka jednocześnie odsuwając się od niej.
Sarah wsparła się na łokciu i patrzyła nań wyczekująco.
– Spójrz
mi w oczy i powiedz,że naprawdę mnie nie wykorzystałaś.
Sarah
cofnęła się odrobinę i posłała mu niespokojne spojrzenie,ale
zrobiła to o co prosił bez mrugnięcia okiem. Nie dostrzegł w jej
oczach cienia fałszu.
– Tylko
się upewniałem. Myliłem się co do ciebie. Uświadomiłem to
sobie,kiedy oszczędziłaś Crowleya. Ale teraz...przestraszyłem
się.
– Czego?
– Kobieta zmarszczyła brwi.
– Że
naprawdę odejdziesz zanim zdążę cię przeprosić.
Roześmiała
się krótko i pogładziła palcem symbol chroniący przed opętaniem
na jego piersi. Poczuł się nieswojo.
– Ja
też nie byłam bez winy – przyznała po chwili. – Nie byłam z
tobą od początku szczera. Wyznałam ci tylko część prawdy o moim
powołaniu,tą którą chciałbyś znać i w którą chciałbyś
wierzyć. A reszty nie powiedziałam.
– Nie
było ku temu okazji. Pojawienie się Imoen,Abaddon...
– Wiem,ale
to nie powinno mnie usprawiedliwiać. – zacisnęła usta.
– Hej...
– powiedział obejmując ją ramieniem i przyciągając do siebie.
– Lepiej późno niż wcale. Teraz wszystko może się zmienić.
Tylko bądź ze mną szczera. Żadnych więcej sekretów z
przeszłości. Jeżeli mamy być razem,musimy sobie ufać.
– Zgoda.
– przytaknęła. Sam mruknął i pocałował ją w czubek głowy.
– Naprawdę
chcesz o tym wszystkim słuchać teraz?
– Czemu
nie? – wzruszył ramionami – W końcu jest idealna okazja,nie
sądzisz?
– No
dobrze – westchnęła i wyrwała się z jego objęć. Usiadła na
łóżku podciągając prześcieradło na piersi. Sam zrozumiał o co
jej chodziło. Znał już historię jej rodziny,ale nie wiedział nic
na temat okoliczności jej spotkania z Alice,czy też Naamą.
Rozgrzebywanie tak świeżej sprawy zdecydowanie było dla niej
bolesne. Pożałował,że ją o to poprosił.
– Wybacz,zapomniałem
– mruknął – Jeśli nie chcesz,nie musisz mi o niej mówić.
– Nie,Sam
– powiedziała stanowczo – I tak prędzej czy później będę
się musiała z tym zmierzyć. Jeśli zrobię to od razu,może będzie
mi lepiej.
Wzięła
głęboki oddech i spuściła na moment głowę. Po chwili podniosła
ją dumnie jak gotowa do walki wojowniczka.
– O
moim ojcu już wiesz. Nic więcej się nie wydarzyło poza tym,że
odkąd poznałam prawdę przez kilka tygodni w tajemnicy zbierałam
sprzęt na polowania i którejś nocy po prostu wsiadłam w samochód
i wyjechałam. Zostawiłam mu list,ale nie podałam prawdziwego
powodu. Napisałam tylko,że wyjeżdżam zacząć nowe życie.
Cóż,może nie do końca skłamałam – uśmiechnęła się smutno
i zaraz potem jej twarz znów spochmurniała. Zacisnęła palce na
prześcieradle tłumiąc wewnętrzny ból.
– Nigdy
nie zadzwonił. Nawet nie napisał. Po prostu wyrzucił mnie ze
swojego życia tak jak ja wyrzuciłam jego. Wiele razy miałam z tego
powodu wyrzuty sumienia,ale teraz widzę że niepotrzebnie. Wręcz
przeciwnie,moje odejście było pewnego rodzaju zemstą. I dopiero
teraz,po wydarzeniach z hotelu zaczynam czuć jej smak. I może to
kolejny powód,dla którego nie zabiłam Crowleya? Bo tak naprawdę
już się zemściłam?
Sam
wpatrywał się w nią w milczeniu. Chciał ją dotknąć,ale coś
podpowiadało mu,że jeszcze nie jest na to pora. A poruszenie znów
tematu Crowleya nie byłoby najlepszym posunięciem. Cierpliwie więc
milczał pozwalając jej dalej snuć opowieść o swoim życiu:
– Kiedy
zostawiałam dom...wydawało mi się,że postąpiłam właściwie. I
było tak dopóki jechałam,czułam się wolna. Ale jak tylko
zatrzymałam się w motelu i weszłam do obskurnego pokoju z
odpryskującą tapetą,rozpłakałam się. Nie mam pojęcia ile to
trwało. Ogarnęły mnie wątpliwości,strach. Chciałam nawet
zawrócić. I wtedy przypomniałam sobie o matce. Wyjęłam z
portfela jej zdjęcie. Uśmiechała się do mnie i pomyślałam,że
nie mogę jej zawieść. Że robię to dla niej. A potem pomyślałam
o tobie i o Deanie. Że skoro wy daliście radę to ja też mogę.
Wzięłam się w garść i od tej pory wszystko jakoś się
potoczyło. Znalazłam pierwszą sprawę. W Ohio.
– Kawałek
drogi – stwierdził Sam.
Przytaknęła
i zaśmiała się cicho.
– To
był duch. Mściwy. Zrobiłam dochodzenie,szybko połączyłam fakty.
Odkryłam jego tożsamość i spaliłam ciało. To chyba najgorsza
część w byciu łowcą – Wzdrygnęła się na samo wspomnienie –
Cały czas powtarzałam „Co zrobiliby Winchesterowie?” i jakoś
dałam radę. Szukałam następnych spraw i obecności demonów.
Znalazłam demony zawierające pakty,ale na próżno. Niewiele się
od nich dowiedziałam. Ale szłam naprzód. Poznałam kilku innych
łowców,pytałam o was. Podsuwali mi tropy,ale niemal każdy był
fałszywy. Aż w końcu poznałam Alice...
Nastrój
momentalnie się zmienił. Zamiast sentymentalnego wzruszenia
pojawiło się napięcie. Sarah przełknęła ślinę. Dłoń na
prześcieradle zacisnęła się coraz mocniej.
– Wiem,że
to była Alice. Prawdziwa. Nie perfumowała się jaśminem.
Poznałyśmy się w jednym z barów dla łowców. Chyba nazywał się
Havelle's.
Tym
razem to Sam uśmiechnął się smutno. Przed oczami stanęła mu
Ellen,Jo i Ash ze swoją bujną fryzurą i nieprzeciętnym
intelektem. Nie zasługiwali,aby skończyć w taki sposób.
Sarah
wzruszyła ramionami udając obojętność,ale nie zdołała ukryć
drżenia.
– Ruszyłyśmy
razem w trasę. Polubiłyśmy się. Opowiedziałam jej do czego
zmierzam. Wydawała się tym poruszona i obiecała,że mi pomoże.
Chyba dlatego,że sama nie miała celu i szukała ścieżki w życiu
łowcy.
– Wiesz,że
każdy łowca został nim z jakiegoś powodu?
– Wiem.
Ale nigdy nie poznałam motywacji Alice. Tak jakby urodziła się aby
polować,tak po prostu. Była genialna. Nauczyła mnie wszystkiego co
potrafię. Aż pewnego razu...zmieniła się. Zaczęła używać
jaśminu. Do teraz klnę na siebie,że nie wiedziałam o co chodzi.
Pomyślałam,że potrzebuje zmiany. Wszyscy ich potrzebujemy. A mimo
to nasza przyjaźń się nie zmieniła.
Z
jej oczu popłynęły łzy. Sam pomyślał,że i tak była silna.
Jedna z najsilniejszych kobiet jakie znał. Podniósł się i bez
słowa ją przytulił. Oparła głowę o jego ramię i zamknęła
oczy. Tym razem nie cofnęła się wstydząc słabości. Zauważył
to i wtedy już wiedział.
Wiedział,że
Sarah należy do niego.
Wiedział,że
ją kocha.---------------------------------------------------------------------------
Tak wiem - zaraz zostanę ukrzyżowana za brak Demoen :P Ale nie bójcie się,w najbliższym czasie będzie ich całkiem sporo,będziecie jeszcze błagać o więcej Sama i Sary xD
Chciałabym podziękować wszystkim za tyle cudnych komentarzy pod ostatnim rozdziałem,zwłaszcza pewnemu Anonimowi(Anonimce,jest taka forma?). Twój komentarz dał mi tyle energii do dalszego tworzenia,że jestem obecnie półtorej rozdziału do przodu i nie mogę się oderwać od pisania <3
Także Monice za podsunięcie mi pomysłu z Lucyferem,dzięki któremu poukładałam sobie fabułę w przyszłości i Belli20 za regularne komentowanie ;)
A no i dajcie znać co sądzicie o ostatnim odcinku. Mi się bardzo podobał,miał świetny klimat! No i doszłam do wniosku,że twórcy lubią Polskę,czyżby przez Jareda? :D Weronika mnie bardzo miło zaskoczyła i mam cichą nadzieję,że jakimś cudem jeszcze się pojawi. Szczęściara,być tak blisko Jensena,awww. <3
Czemu takie krótkie????????????? Ja się pytam :D Po pierwsze plus za Sam'a i Sarah a minus za mało Demoen, ale o tym już wspomniałaś. Co do rozdziału Sarah nie powinna czuć się winna, iż nie zauważyła, że z Alice jest coś nie tak. Czasami sami nie wiemy jak i kiedy nasi przyjaciele się zmieniają ;) wiem co piszę bo sama się zawiodłam kiedy odkryłam prawdę o mojej przyjaciółce, ale mniejsza z tym xd A co do Crowley'a to łaska Imoen będzie pewnie jakąś kartą przetargową by Winchesterowie coś zrobili ;) Dean ma przecież Pierwsze Ostrze to król piekła może się domagać by go odzyskać by być bezpiecznym ;) no ciekawa jestem dlaczego Naamie czy jakoś tak (nie pamiętam :P) była potrzebna łaska Imoen. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i zapraszam na http://demons-night.blogspot.com gdzie również pojawił się nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńO,zaraz postaram się wpaść a jak nie to zrobię to na pewno wieczorem ;)
UsuńNo faktycznie,wyszło nieco krótsze no ale ostatnio Was rozpieszczałam z długością,a co za dużo to niezdrowo :P A tak szczerze to nie wiem dlaczego tak wyszło xD
Dobrze wiesz, że uwielbiam twoje długie rozdziały. Zdecydowanie za mało Demoen ale wierzę, że w następnym rozdziale sporo się będzie u nich dziać :) liczę na to xd
UsuńKochana uwielbiam cię za takie sceny zwłaszcza mojej ulubionej pary Sama i Sery uwielbiam takiego Sama mam nadzieję,że Sera udowodni Samowi,że go kocha uwielbiam jak Sam tak szybko łączy fakty żeby tylko Crally nie sciągnał Dena z powrotem do piekła cieszę się ,że mój pomysł z Lucyferem ci się przyda a co do Imo to obawiam się,że ona sobie nie poradzi jako człowiek ciekawi mnie co teraz kmuję Craully pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo :) To teraz będę miała na względzie i w miarę możliwości Samah (głupie,wiem,ale nie znajduję lepszej nazwy pairingu) będzie się pojawiało częściej,tym bardziej,że potrzebuję wątków pobocznych :P
UsuńHah, w takim razie niezmiernie mi miło, ze mój komentarz dodał Ci tyle motywacji! :D W pełni zasłużone słowa, co potwierdziłaś kolejnym rozdziałem. Nawet nie wiedziałam, kiedy przeczytałam cały :(
OdpowiedzUsuńTwojej historii chce się ciągle więcej i więcej, dlatego również ubolewam, że tak krótko. :( xD Sam i Sarah, ciekawie ujęłaś ich historię, przez co ani przez sekundę nie było nudno. Fajnie, że w całym opowiadaniu
nie skupiasz się tylko na głównych bohaterach, ale także wprowadzasz wątki poboczne, bardzo fajnie rozbudowuje to historię. Bardzo dobrze, że Sam wyjaśnił sobie wszystko z Sarah (chyba dobrze to odmieniłam, nie jestem pewna xD)
i jednak ją zatrzymał w bunkrze, jej postać ma potencjał, nadałaś jej zupełnie nowe życie, dzięki czemu może wnieść bardzo dużo w dalszej historii. :D W sumie, cieszę się, że
jednak nie zabiła Crowleya, zemsta by jej niewiele dała, a Król Piekieł, cóż, trochę się pewnie przyda chłopakom w przyszłości. xD
Brakowało mi tylko Demoen. (świetna nazwa parringu :D) Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się ich więcej, jak już wspomniałam uwielbiam ich dwoje razem! Zwłaszcza teraz
kiedy Imo po utracie łaski stała się człowiekiem, jestem bardzo ciekawa co w tej kwestii wykombinujesz, ale biorąc pod uwagę to co piszesz, będzie to coś zajebistego. (sorki za wyrażenie, slow mi już czasem brakuje, żeby określić to co piszesz, bo jest naprawdę dobre) xD
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i życzę duużo weny! :)
Ps. Próbowałam się jakoś podpisać, ale mi nie wychodziło, dlatego zrobię to w komentarzu, trochę się upersonifikuję, (o ile człowiek, może to zrobić o.O) będzie łatwiej. :D
Caroline
Przepraszam za to podpisywanie się,sama próbowałam wystawić komentarz z podpisaniem z anonima i wiem,że blogger jest czasem oporny we współpracy :/ No ale Twoje rozwiązanie jak najbardziej mi pasuje :D
UsuńKolejna lawina komplementów,zaraz mi sodówa uderzy do głowy xD
O Demoen się nie martw,właśnie dlatego,że skupiam się głównie na nich ten rozdział wygląda jak wygląda,pisze się ich dobrze,ale wolę Was nieco przytrzymać i skupić się czasem na Samie i Sarze :D
Pięknie, pięknie. Sam i Sara pogodzeni. Czekam na Demoen. Jak Imoen sobie poradzi z byciem człowiekiem? Musi się jeszcze sporo nauczyć.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nowego rozdziału,
Pozdrawiam
O,i znowu jakaś nowa twarz w komentarzach :D Serdecznie dziękuję ;)
Usuń