środa, 21 października 2015

7. Emotions I felt held me back from what my life should be


Sam?! Cas?!
Kobiety weszły do bunkra,ale zdawało się,że nie ma w nim żywej duszy. Panował idealny porządek,żadnych otwartych książek na stole świadczących,że niedawno nad czymś pracowali. Nagle rozległ się przerażający wrzask.
Sam?! – Sarah biegiem ruszyła w kierunku odgłosu. Serce szaleńczo biło jej z niepokoju. Przemierzyła kilka korytarzy tuż za biblioteką i natknęła się na otwarte drzwi. Rozszerzyła oczy na widok tego co zobaczyła.
Winchester leżał na fotelu przypominającym dentystyczny. Obok z obojętną miną stał Castiel przytrzymując jego głowę. Trzymał w ręce coś,co przypominało wielką strzykawkę. Jej koniec zanurzony był w szyi Sama.
Castielu,przestań! – wrzasnęła rzucając się w przód.
Nie! – stęknął Sam unosząc dłoń w geście zakazu. Oczy miał pełne łez. – Musi to zrobić.
Co? – wyszeptała kręcąc głową. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała wskutek przyspieszonego oddechu.
Spokojnie Saro – powiedział Castiel łagodnie – Nie chcę zrobić mu krzywdy.
No faktycznie – sapnęła z ironią.
W momencie,kiedy to powiedział uświadomił sobie,że to prawda. Zależało mu na odzyskaniu tej łaski,ale zdawał sobie sprawę,że to rani Sama. Jeśli wyssie zeń całą łaskę,może go zabić. A tego by nie chciał.
Nie – wymamrotał do siebie nieprzytomnym głosem i przystawił palce do igły. – Zaczekaj. To może zaszczypać.
Ostrożnie wyjął igłę z szyi Sama. Ten skrzywił się i wrzasnął. Z nosa ciekły mu strużki krwi. Anioł położył mu na czole dwa palce i błysnęło światło. Sam poderwał się przykładając dłoń do szyi.
Cas – wysapał – Co to do cholery było?
Uleczyłem twoje rany – oznajmił ze śmiertelną powagą.
A łaska?
To co należało do Gadriela jest tutaj. – Podniósł strzykawkę,w której błyszczało niebieskawe światło i schował ją do pudełka. – Musimy spróbować zaklęcia z tym,co mamy.
Jakiego znowu zaklęcia? – wtrąciła Sarah.
Musimy wyśledzić anioła,który mnie opętał. Jest nam coś winien.
Ale to nie jest warte utraty ciebie.
Imoen patrzyła na swojego brata ze zmarszczonymi brwiami. Tak,był jej bratem z założenia,lecz odczuwała w jego zachowaniu coś ludzkiego. Nie wiedziała co to takiego,ale żaden z archaniołów tak się nie zachowywał. Cokolwiek takiego było w Castielu,nie wzbudzało w niej strachu. Przeciwnie-miała przeczucie,że tak właśnie powinno być. Patrzyła,jak Sarah kładzie dłoń na ramieniu Sama.
W porządku?
Tak – Sam uśmiechnął się niemrawo i wstał – Nie traćmy czasu. Przygotujmy to zaklęcie.
Kiedy wrócili do biblioteki,młodszy z Winchesterów zauważył nieobecność brata.
Gdzie Dean? – spytał marszcząc brwi.
On... – Sarah przełknęła ślinę. Nie chciała mu tego mówić,ale nie miała innego wyjścia – Zostaliśmy po drodze zaatakowani przez demony. Dean wrócił na miejsce,żeby posprzątać.
Szukali Imoen? – spytał Cas.
Nie – Sarah pokręciła głową. – Nie mieli pojęcia o jej istnieniu. Chcieli Winchesterów.
Abaddon – wydedukował Sam. Pełen złości wypuścił powietrze z płuc. – Niech to szlag. Znalazła nas!
Nie – odezwał się Cas – Ten bunkier jest obłożony zaklęciami uniemożliwiającymi lokalizację. Nie znalazła was,tylko obszar,na którym się znajdujecie.
To jeszcze gorzej – skwitowała Sarah. – Szukając was,mogą zabijać niewinnych ludzi. Trzeba ich zlikwidować.
Sam popatrzył dokładniej na tę kobietę. Ubrana w dżinsy i podkoszulek,na który narzucona była dżinsowa kurtka,z zaciśniętymi ustami barwy lekko muśniętej przez słońce brzoskwini i błyskiem w zielonych oczach,przywoływała na myśl silną i niezależną kobietę. Sięgające pasa rozpuszczone,brązowe włosy nadawały z kolei jej wizerunkowi łagodniejszy wydźwięk. Granica między tą delikatną,dziewczęcą Sarą,którą poznał lata temu,a silną i niezależną kobietą starannie się zacierała pozostawiając w tym miejscu kogoś nowego.
Kogoś kogo nie znał.
Dopóki nie mamy sposobu na jej zabicie,nic nie możemy zrobić – powiedział.
Możemy za to wyśledzić Gadriela. – dodał Cas.
Na jednym z drewnianych stołów ustawili miskę,w której bulgotała podobna do krwi ciecz.
Castiel ostrożnie otworzył strzykawkę „wlewając” zebraną łaskę do miski. Połączyła się z resztą składników tworząc szary dym podobny do chmury. Zakotłowało i...nic się nie stało.
Co jest,Cas? – spytała Sarah.
Obawiam się,że łaski nie było wystarczająco dużo. Musimy inaczej znaleźć Gadriela. Przepraszam,Sam.
W porządku – Sam spuścił wzrok i odchrząknął – Ty,uh,miałeś rację. Ze wszystkim.
Dwie niewiasty tylko obserwowały jak anioł kiwa głową w aprobacie dla tego tajemniczego wyznania.
Metatron jest kluczem by wszystko naprawić. Znajdę go.
Castiel skinął tylko głową do swojej siostry i odszedł.


*


Proszę bardzo – Sarah położyła na stole następne dwa tomy pokrytych grubą warstwą kurzu książek.
Dzięki. – Sam podniósł wzrok znad już i tak pokaźnej sterty i uśmiechnął się lekko. Postanowili zająć się kwestią pochodzenia Imoen. W tym celu przetrząsnęli chyba wszystko,co Ludzie Pisma mieli do zaoferowania na temat aniołów,ale nie wpadli na żaden trop. Zaczynał się obawiać anioła,z którym mieli od czynienia,skoro na jej temat milczą nawet podania.
Kobieta zdjęła dżinsową kurtkę i powiesiła ją na oparciu krzesła,na którym następnie usiadła. Założyła nogę na nogę i otworzyła książkę w wyblakłej,granatowej okładce. Sam spojrzał na nią ukradkiem. Musiał to robić przez dobrą chwilę,bo Sarah podchwyciła jego spojrzenie. Uniosła głowę znad książki i zmarszczyła brwi.
No co? – spytała rozbawiona.
Natychmiast spuścił wzrok.
Nic,ja...ehm,to dziwne współpracować z tobą. To znaczy,dobrze cię widzieć,ale wciąż do mnie nie dotarło,że jesteś... – głos uwiązł mu w gardle.
Łowcą,Sam. Tak,jestem łowcą. I nie zmierzam się z tego wycofywać.
Nie,nie,nie o to mi chodzi – odparł szybko. – Ja tylko...
Sarah roześmiała się perliście odrzucając głowę do tyłu. Zrobiła to pierwszy raz od momentu pojawienia się w bunkrze.
Tutaj nic się nie zmieniło – skwitowała kręcąc głową. – Wciąż jesteś tym grzecznym,nieśmiałym Samem. Oczywiście kiedy nie walczysz akurat z duchem czy demonem.
Przypomniał sobie ich nieudolne próby flirtu. Prawie przy każdej z nich się błaźnił,bo pracowali wtedy nad sprawą i starał się trzymać ją w tajemnicy. No dobra,może nie całkiem. Prawda była taka,że to ona sprawiała,że tracił zdolność logicznego myślenia.
Historia lubi się powtarzać.
No dobra,masz mnie – przyznał z uśmiechem. – Nie jestem Deanem. Nie umiem swobodnie rozmawiać z kobietami.
To całkiem słodkie – mrugnęła Sarah.
Roześmiali się oboje spuściwszy uprzednio wzrok. Kiedy przestaną czuć się niezręcznie w swoim towarzystwie?
Słowa Sary na temat jego nieśmiałości sprowadziły go nieco do parteru. Poczuł się jak skończony nieudacznik,ale jego atutem była zdolność logicznego myślenia i wykorzystania sytuacji. Postanowił teraz z nich skorzystać,by udowodnić jej,że jednak stać go na zdecydowanie.
Wiesz... – zaczął po chwili milczenia – Kiedy się poznaliśmy,nie dałem rady pójść na całość,powiedzieć sobie „Okej Sammy,czemu nie?”,bo wciąż przeżywałem śmierć mojej dziewczyny. Teraz minęło tyle czasu i już się tak nie czuję. Myślę,że my...
Ehm...przepraszam?
Odwrócili głowy w stronę cichego głosu i dostrzegli opierającą się o framugę Imoen. Spojrzała na nich pytająco i przechyliła głowę. Sam musiał przyznać,że Sarah dobrze się spisała wybierając jej ubrania. Lekka sukienka w kwiatki pasowała do niej idealnie.
Cześć – przywitała anielicę – Wszystko dobrze?
Nie jestem pewna. To znaczy...nie znam się na ludziach,ale czy Dean nie powinien już wrócić?


*


Tutaj inny,inny telefon Deana. Zostaw wiadomość.
Sam westchnął i po raz kolejny się rozłączył. Wprawdzie miał żal do brata za oszukanie go,ale po stwierdzeniu Imoen w jego sercu zalęgł się niepokój. Kurczowo trzymał się nadziei,że jego brat oszukał dziewczyny i tak naprawdę pojechał do jakiegoś baru się zabawić. Zdawał sobie jednak sprawę,że szanse na to są marne.
I co teraz? – Sarah przygryzła wargę.
Zaczekamy aż wróci – oznajmił Sam beznamiętnie.
Co? A jeśli coś mu się stało?
To Dean. Byle demon go nie zabije.
Chociażby ze strachu przed konsekwencjami.
Imoen także się zmartwiła. Atak demonów solidnie nią wstrząsnął. Nigdy wcześniej nie widziała prawdziwego oblicza demona. Dla istoty przyzwyczajonej do wszechobecnego piękna i estetyki,był to druzgocący widok. Kiedy zostali złapani przez demony,miała ochotę uciec,ale łaska jej na to nie pozwoliła. Stopniowym pulsowaniem przejęła nad nią kontrolę i pokierowała w stronę napastników. A poza tym,czy gdyby uciekła,nie spotkałoby ją coś gorszego?
Wtem usłyszeli trzask na półpiętrze i po chwili na kutych schodach pojawił się Dean. 
Co to,komitet powitalny? – rzucił z półuśmiechem na widok zgromadzonych i ich min.
Miałeś tylko posprzątać – powiedziała Sarah marszcząc brwi. Zaczynała łączyć elementy układanki.
Och tak,to było bardzo wyczerpujące i zgłodniałem – wzruszył ramionami z uśmiechem – To cała historia. Nad czym pracujemy?
Eee,nad pochodzeniem Imoen. – Sam niechętnie rzucił okiem na stół niezadowolony ze zmiany tematu.
Świetnie – Dean rzucił jej szybkie spojrzenie i klasnął w dłonie – Bierzmy się do dzieła.
Za chwilę dołączę – rzuciła Sarah i odwróciła się,szybkim krokiem zmierzając w stronę korytarza prowadzącego do pokojów sypialnych. Zatrzasnęła za sobą drzwi z głośnym hukiem i zaryglowała je. Policzyła do pięciu i odsunęła się od drzwi. Znalazła swój prywatny telefon i wybrała numer. Kilka sygnałów i w końcu połączenie zostało nawiązane.
Alice? Wpadłam na niego. Nie,nie jestem sama,ale...potrzebuję twojej pomocy.


------------------------------------------------------

Tak. Wiem. Obiecałam dłuższy rozdział i w poniedziałek,ale zrobiłam w poprzedniej notce edit z wyjaśnieniem. Błąd w sztuce po prostu zapomniałam,poprzednio miałam na myśli inny rozdział,który mam nadzieję przypadnie Wam do gustu,bo zawiera coś,czego w Supernatural jest mało. No,ale na razie macie troszkę Sama i Sary. Znowu cytat z tej samej piosenki,ale co ja poradzę,że "Ain't funny" pasuje do sytuacji tej pary jak ulał? :)
Zmieniłam też szablon na bardziej profesjonalny. Tamten mnie denerwował. W zamian za to,że zdjęłam bohaterów z nagłówka i zostawiłam tylko Deana, pojawiła się zakładka "Bohaterowie" A,no i oczywiście scena z pobieraniem łaski jest autentyczną sceną z serialu. No to...do następnego!

2 komentarze:

  1. Krótki bo krótki, ale mi się podoba. Oj Dean, nie ładnie tak okłamywać dziewczyny i resztę :D Kim jest ta Alice, do której zadzwoniła Sarah? Aż mnie zaciekawiłaś ;) Rozumiem przez co przechodzisz, sama też tak mam i jest naprawdę ciężko znaleźć wolny czas na napisanie rozdziału ;)
    Pozdrawiam!
    http://dark-of-heart.blogspot.com

    P.S. Fajnie, że zmieniłaś szablon, jest mroczny i tak powinno być :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajj,jak ja lubię tak trzymać w niepewności :D Wkrótce się dowiesz,kim jest Alice,czekaj cierpliwie ;)

      Usuń

Theme by Hanchesteria