czwartek, 4 lutego 2016

15. I wish I knew then what I know now

Kiedy jej przyjaciele wyjechali zamykając ją na trzy spusty,przez znaczną część czasu krzątała się z kąta w kąt nie wiedząc,co ze sobą począć. Kryjówka Winchesterów wydawała się teraz tak pusta.
Stanęła w progu wielkiej biblioteki. Tyle razy widziała,jak Winchesterowie i Sarah spędzali nad nimi długie godziny. Może i jej czas zleciałby szybciej w oczekiwaniu na ich powrót?
Chwyciła pierwszy z brzegu tom i usiadła przy jednym ze stołów. Z zaciekawieniem wodziła palcami po znakach opisanych w książce i lektura szybko ją pochłonęła. Następna nie okazała się być równie pasjonująca i z rezygnacją ją zamknęła.
Z nudów pierwszy raz zwiedziła w całości kryjówkę Ludzi Pisma-spojrzała przez wielki teleskop,przysiadła na chwilę przy starym panelu sterującym,a nawet zeszła do garażu mieszczącego kilka całkiem dobrze zachowanych samochodów. To miejsce byłoby równie ciekawe jak Eden,a może nawet bardziej. Gdyby jeszcze wiedziała,do czego to wszystko służy! Mogłaby tu zostać na zawsze!
Hm,mogłaby?
Ta myśl uderzyła w nią jak fala kinetycznej energii-nieco ją oszołomiła,ale też wywołała przyjemny dreszcz. Wreszcie nie byłaby sama,mogłaby się nauczyć nowych rzeczy,mogłaby...
Nie. To się nie wydarzy. Przypomniała sobie zachowanie Dean'a i jej dobry nastrój prysł jak bańka mydlana. Zanim wyjechali,obdarzył ją przeciągłym spojrzeniem,ale nie odezwał się ani słowem. Zachowywał się jak na początku ich znajomości. Znów zaczął traktować ją jak zagrożenie. Imoen nie wiedziała,co powinna w obliczu tego zrobić. Męczyła ją ta niepewność. Chciała,by wrócili i wszystko sobie wyjaśnili.
Jej wzrok wolno przesuwał się po poszczególnych elementach wystroju,aż napotkał drzwi oznaczone numerem jedenaście.
Pokój Deana.
Pokój z równie trudnym dostępem jak i właściciel. Tym razem wystarczyło jedynie nacisnąć klamkę. Pomyślała,że może chociaż dzięki wniknięciu w jego otoczenie będzie w stanie zrozumieć jego sytuację.
Drzwi otworzyły się z cichym szmerem. Imoen przekroczyła próg i rozejrzała się z ciekawością. W pokoju panował absolutny porządek. Stojące pośrodku łóżko było zaścielone,kilka wziętych z biblioteki książek stało na półkach w równym rządku,a na komodzie znajdowała się jedynie mała lampka. Wzrok Imoen padł na ścianę i w jej oczach błysnął strach. Zawieszone na niej były różnego rodzaju bronie,które widziała w bagażniku ich samochodu. Szczególnie zaniepokoiły ją noże-przypomniała sobie Deana ściskającego w dłoni jeden z nich i jego nienawistny wzrok,który przeszywał ją na wskroś.
Czym prędzej wyrzuciła ten obraz z pamięci.
Zaczęła przesuwać palcem po tytułach książek na półce w nadziei,że Dean zachował najciekawsze pozycje dla siebie. Uśmiechnęła się na widok jednej o aniołach i wysunęła ją,a wtedy usłyszała szelest-spomiędzy kartek coś wypadło. Imoen zmarszczyła brwi kiedy schyliła się,aby podnieść magazyny.
Cycate...Azjatki – mruknęła odczytując tytuł i kartkując gazetę. W środku znajdowały się zdjęcia kobiet. Niektóre miały na sobie bardzo krótkie i obcisłe sukienki,inne wyłącznie bieliznę a jeszcze inne...prawie nic.
Czy taka właśnie powinnam być? – spytała siebie w myślach Imoen marszcząc brwi. – Czy gdybym tak wyglądała Dean przestałby uciekać?
Nagle poczuła się pełna energii do działania. Szybko odłożyła magazyn na miejsce i zmierzała w stronę wyjścia,kiedy dostrzegła coś ciekawego. Podeszła bliżej i jej oczom ukazał się mały obrazek przedstawiający kobietę i dziecko. Ona miała bujne blond włosy i uśmiechała się promiennie,zaś włosy chłopca były ciemniejsze a na jego twarzy błąkał się zawadiacki uśmiech. Przypomniała sobie dziecko z piłką w parku.
Czy ty też byłeś taki jak tamten chłopiec?
Raczej nie – odchrząknął i pochylił się do przodu unikając jej wzroku.
Dean? – Bardziej oznajmiła niż zapytała gładząc fotografię. I wtedy ogarnęło ją uczucie,które ludzie określali mianem smutku. Chłopiec z fotografii i Dean,którego znała byli od siebie różni jak dla niej niebo i ziemia. I podobnie jak zaczynała rozumieć ziemię,tak powoli docierało do niej,że starszy Winchester nie miał łatwego życia.
Postanowiła,że musi z nim porozmawiać natychmiast,jak tylko wróci. Powie mu,że rozumie,że już nie musi uciekać,że mogą...
Promieniujące echo bólu nagle odzywające się w jej czaszce sprawiło,że jej umysł nie dokończył myśli. Poczuła,że jej ciało uderza o ziemię a potem nic,tylko ciemność...


*


Gdyby sam Bóg zaoferował mu zabicie Abaddon i Metatrona za jednym zamachem w zamian za opisanie uczuć towarzyszących mu w tym momencie,musiałby liczyć tylko na siebie i Ostrze. Z początku wypruty z energii teraz czuł się jak bateria dopiero odłączona od zasilania.
Kiedy Sarah oznajmiła im,że Imoen zniknęła,poczuł,jakby wszystkie weń wnętrzności wrzały. On sam kipiał wściekłością,a jednocześnie miał ochotę się rozpłakać bojąc się,że ją utraci i paradoksalnie-że straci szansę,którą z tak wielkim trudem odrzucał.
Mięśnie na jego twarzy drgały niespokojnie wywołując niepokój u Sama i Sary. Gdy w końcu się odezwał,jego głos zabrzmiał łagodnie,ale stanowczo.
Wracamy do bunkra. Ale już.
Nie oszczędzał nawet swojej dziecinki pędząc przed siebie i z impetem wchodząc w zakręty. Wysiadając z samochodu na drżących nogach,Sarah ledwo powstrzymała się przed zwymiotowaniem. Spojrzała na Sama. Nie wiedziała co gorsze-dzika wściekłość kotłująca się w jego bracie czy chłodna neutralność u niego samego.
Zamek jest rozwalony – stwierdził Sam oglądając zniszczenia – Ktoś go wysadził.
Dean skinął głową przetwarzając tę informację. Wszedł do środka i wodził dookoła zdezorientowanym wzrokiem. Tutaj wszystko było w porządku,jakby włamanie nigdy nie miało miejsca. Dostrzegł jedynie książki leżące na jednym ze stołów,jedyny trop wskazujący na czyjąś obecność.
Co do... – warknął,leczu urwał widząc otwarte na oścież drzwi od swojego pokoju. Ruszył ku nich biegiem.
To pomieszczenie nie przystawało do aktualnej rzeczywistości. Książki z półki zrzucono na podłogę,lampa leżała przewrócona pogrążając pokój w złowieszczym półmroku,a wśród tego zgiełku Winchester dostrzegł mały drobiazg nie będący na swoim miejscu. Zacisnął palce na fotografii i odstawił ją na miejsce.
Była tu – mruknął do wchodzącego za nim Sama wskazując podbródkiem bałagan.
Kto? – Młodszy Winchester zmarszczył brwi.
Imoen. A myślałeś,że kto?
Wzruszył ramionami.
Znalazłeś gdzieś siarkę?
Nie.
W takim razie anioły. Metatron! – Dean uderzył się ze złością w udo.
Jakim cudem znalazł naszą kryjówkę?
Tabliczka,moc Boga,świta? Cholera,cały czas sobie z nami pogrywał!
No nie wiem,Dean – Sam się zasępił – Zastanówmy się nad tym na spokojnie...
Jestem spokojny,Sammy – Dean prawie wrzasnął.
Chłopaki?
Jak na komendę odwrócili się w stronę wejścia. Sarah opierała dłoń o futrynę w geście wyrażającym niepokój. Jej twarz zrobiła się jeszcze bledsza niż wcześniej,a usta miała zaciśnięte w wąską kreskę. W prawej dłoni kurczowo coś ściskała.
Chyba wiem,kto to zrobił.
Wyciągnęła ku nim rozłożoną dłoń. Na niej znajdował się bladoróżowy woreczek z delikatnego materiału. Nie byłoby to nic dziwnego,gdyby...nie wydzielał intensywnej woni jaśminu.
Dean cofnął się o krok jakby chcąc uciec przed prawdą i przejechał dłonią po twarzy. Słowa z trudem przecisnęły mu się przez gardło.
Nie wierzę.
Witam w klubie – dodała drżącym głosem Sarah.
Kiedy znalazła ten woreczek leżący pod jedną z etażerek w kącie i poczuła jego zapach,zrobiło jej się słabo. W jednej chwili jej życie straciło sens. Czuła się jak zerwana ze sznurka marionetka od lat dobrowolnie grająca jedną rolę.
Tak. Rolę. Wszystkie te polowania,powołanie i pasja obróciły się w fikcję.
Dlaczego? – wykrztusiła tylko zbyt zszokowana aby skłonić umysł do dłuższej wypowiedzi.
Dlaczego? Zaraz ci pokażę,dlaczego – powiedział nie znoszącym sprzeciwu tonem Sam wymijając ją.
W bibliotece włączył laptopa i odnalazł swoje ostatnie badania.
Teraz to wszystko ma sens – wymamrotał stukając w klawisze.
Co takiego,Sammy?
Powiedz mi Dean... – Młodszy Winchester odwrócił się twarzą do stojącego nad nim brata – Wczoraj nie czułeś się zbyt dobrze,prawda? Jakbyś był...wyprany z energii?
Dean westchnął. Nie miał ochoty znowu się kłócić.
No dobra. Tak. Tak,właśnie się czułem.
Bo tak rzeczywiście było. Zabrano ci część życiowej energii.
Uniósł brwi.
Jak tym dzieciom w Wisconsin?
Prawie. To nie...Alice nie jest strzygą. To sukkub.
Otworzył obraz przedstawiający nagą kobietę z diabelskimi skrzydłami otoczoną płomieniami.
Według ludowych podań były to demony przybierające postać pięknych kobiet kuszących mężczyzn współżyciem oraz... – zawiesił efektownie głos i spojrzał wymownie na brata – Wysysających energię życiową.
Dean przechylił głowę posyłając bratu mordercze spojrzenie,któremu brakowało jednak przekonania.
Co jest szczególnie interesujące...Demonologia twierdzi, iż królową sukkubów była pierwsza hipotetyczna żona Adama. Lilith – dodał kładąc nacisk na ostatnie słowo.
No dobrze... – wtrąciła nieśmiało Sarah. – Ale jak to możliwe,że przez tyle lat...nikt nie odkrył,że jest demonem?
Dobre pytanie. A odpowiedź trzymasz w ręce. Jaśmin,oprócz zwiększenia pożądania,według ludowych wierzeń potrafi zamaskować aurę demona. Ukrywa jego prawdziwe oblicze w ludzkim naczyniu
Panna Blake zacisnęła usta i pokiwała w zamyśleniu głową wpatrując się w dal niewidzącym wzrokiem. Sam spojrzał na nią kątem oka i serce ścisnęło mu się z żalu. Wiedział co teraz czuje i nagle poczuł się winny,że tak ją zwymyślał. Ale cholera,to nie była odpowiednia pora na wyrzuty sumienia.
Jak ją zabić? – spytał Dean bez cienia subtelności.
Dean...
Ani słowa Saro. Alice zginie,jak tylko ją dorwę.
Och nie wątpię – Kobieta uniosła głowę. W jej oczach błyszczała determinacja i wściekłość. –Ale nie odbierzesz mi tej satysfakcji.


*


Powoli otworzyła oczy i zamrugała kilka razy na widok jaskrawego światła bijącego od pojedynczej żarówki zawieszonej pod sufitem. Instynktownie chciała się poruszyć,ale napotkała opór zarówno w rękach jak i nogach. Świadomość wróciła i poczuła na przegubach i kostkach ciężar kajdan. Przypomniała sobie co się stało i łaska w jej wnętrzu wzburzyła się wypełniając anielicę strachem. Podobnego uczucia doświadczyła będąc uwięzioną w kręgu przez Winchesterów.
Tyle że wtedy sytuacja okazała się rozwinąć pomyślnie.
Imoen szarpnęła się rozpaczliwie bezskutecznie usiłując się wyrwać. Gdy to nie poskutkowało,włożyła całą siłę woli w skupienie łaski mogącej eksplodować i ją uwolnić. Za każdym razem jednak,kiedy wydawało jej się,że uwolni moc na zewnątrz,ta cofała się z powrotem odbijając się. Po kilku próbach czuła się wyczerpana.
Próbuj dalej – usłyszała kpiący głos – Te kajdany mają wyryte enochiańskie symbole blokujące moc.
Odwróciła głowę i dostrzegła przyjaciółkę Sary stojącą u wejściu do obskurnego,okratowanego pomieszczenia cuchnącego zgnilizną. Uśmiechała się szyderczo splatając dłonie na piersi. Miała na sobie czarny top i ciemne spodnie,a kasztanowate włosy opadały jej swobodnie na ramiona. Imoen jednak tego nie dostrzegała.
Przed jej oczyma widniała kobieta o skórze barwy krwi z zakończonymi kolcami skrzydłami i przecinającym powietrze niczym bicz spiczastym ogonem.
Demon – wyszeptała z trudem.
Nazywam się Naama. A ty nie jesteś Jean.
Jean. Imoen zacisnęła powieki na wspomnienie pocałunku w samochodzie. Dean. Tak bardzo chciała,żeby tu teraz był...
No,ale wiedziałam to od razu. Anioł z tak silną aurą rzuca się w oczy.
Czego ode mnie chcesz?
Naama roześmiała się odrzucając do tyłu włosy.
Myślisz,że zamierzam zepsuć zabawę? Wkrótce sama się przekonasz. Ale to prawda. Masz coś,czego chcę.
Z rękawa kurtki demonicy wysunął się długi,spiczasty sztylet. Imoen poznała go. Anielskie ostrze. To znów się działo. Ledwo przyzwyczaiła się do życia w tym świecie i znowu ktoś chciał ją skrzywdzić!
Nie,proszę – jęknęła żałośnie.
Spokojnie. – powiedziała ze zniecierpliwieniem Naama. – Nie mogę cię zabić,bo gdybym to zrobiła...
Ostrze mignęło w powietrzu i prześliznęło się po gardle Imoen. Rozbłysło oślepiające,złote światło. Anielica krzyknęła. Czuła,jakby wysysano z niej życie. Z każdą sekundą czuła się coraz słabsza aż wreszcie głowa opadła jej na pierś. Naama zakorkowała małą fiolkę ze złocistą esencją i przyjrzała się jej z błyskiem w oczach.
Gdybym cię zabiła,nie dostałabym tego. – wymruczała chowając skradzioną łaskę za pazuchę i zostawiając nieprzytomną Imoen samą.



*


Crowley zaciskał usta wpatrując się z wyrzutem na swoich doradców siedzących przy stole z ciemnego drewna w najbardziej luksusowym apartamencie hotelu Humboldt. Właśnie usiłował ich przekonać,aby ogłosili jego powrót w blasku chwały,ale posępne miny demonów dały mu niezadowalającą odpowiedź.
Yo! – Usłyszał za plecami hasło,którego mieli użyć,aby go poprzeć.
W drzwiach,beztrosko opierając się o framugę stała Abaddon z bezczelnie zadartą do góry głową.
Znaczy,dosłownie tu jestem. Nie głosuję na ciebie.
Zdradziliście mnie? – syknął gniewnie do demonów – Nikt w historii torturowania nie był torturowany taką torturą jaką wy będziecie torturowani!
Wyluzujcie. Umocniliście nową królową. – oznajmiła rudowłosa demonica wchodząc w głąb pomieszczenia. Miała na sobie czarny t-shirt,spodnie i skórzaną kurtkę. W dłoni trzymała trójkątny kieliszek.
Crowley,porozmawiajmy tak na poważnie. – Usiadła swobodnie na obitym siwym materiałem fotelu – Wiem,że pomogłeś Winchesterom położyć łapy na Pierwszym Ostrzu,prawda? Słyszałam też,że jeden z nich ma znamię Kaina. Same złe wieści,skoro Ostrze jest jedyną rzeczą mogącą spowodować moją...
Całkowitą destrukcję – dokończył Crowley.
Mówiąc niedelikatnie. – parsknęła Abaddon wodząc pomalowanym na czerwono paznokciem po brzegu kieliszka. – Ale sprawa wygląda tak...to samo tyczy się ciebie. I kiedy mnie nie będzie,myślisz,że kto będzie pierwszy na liście tych chłopców?
Widząc,że spuścił znacząco głowę,kontynuowała:
Właśnie. Więc pomyśl. Pomóż mi pokonać Winchesterów i to niedorzeczne Ostrze i wtedy dopiero pomyślimy co z nami – zakończyła upijając łyk drinka.
Dla jasności – zaznaczył Crowley wsuwając dłonie w kieszenie czarnego płaszcza – Nigdy się do ciebie nie przyłączę. Żegnam. Nic na mnie nie masz.
Nie?
Abaddon pstryknęła i oczom demona ukazał się jego syn,Gavin. Machnęła dłonią i chłopak zaczął wyć z bólu,kiedy jego oczodoły spłynęły krwią.
Wiem o twoim małym problemie. Popijanie,krwi,wznoszenie się na krawędzie człowieczeństwa...
Jestem czysty,
A jednak założę się,że drzemią tam jeszcze ludzkie emocje.
To mówiąc,wykonała zamaszysty ruch i wzmocniła torturę. Gavin wył z bólu i chociaż nie chciał się do tego przyznać za wszelką cenę,ten widok go wypalał.
Twoje makabryczne sztuczki nie robią na mnie wrażenia. Widziałem gorsze,robiłem gorsze.
Oślepłem! Pomocy! Błagam – krzyczał chłopak.
Emocje wzbierające w nim od początku tego małego przedstawienia w końcu przelały czarę goryczy.
Trafiłaś w sedno – oznajmił – A teraz przestań.
Spoko. – Abaddon z tryumfalnym uśmiechem wyprostowała dłoń i opuściła ją. Chłopak w jednej chwili odzyskał wzrok.
Idź się umyć – poleciła szorstko i Gavin odszedł.
Crowley odprowadził go wzrokiem. Upewniając się,że odszedł,usiadł naprzeciw rudowłosej. Co prawda jej atak był precyzyjny,ale i on miał już pewien plan.
Więc? Zajmijmy się tym od razu. Dzwonię do Winchesterów.
Och,nie będzie takiej potrzeby.
Widząc jego zdezorientowane spojrzenie,dodała:
Wiesz...przeczuwałam,że się zgodzisz,dlatego pomyślałam przyszłościowo.
Pstryknęła palcami. Rozległ się stukot obcasów i do apartamentu wkroczyła kolejna demonica. Zauważył,że była podobna do Abaddon,lecz jej włosy nie płonęły czerwienią,a miały kasztanowatą barwę.
Wzywałaś,pani? – spytała słodkim głosem.
Naama,skarbie. Zrobiłaś to,o co prosiłam?
Oczywiście. – uśmiechnęła się chytrze – Winchesterowie niedługo się zjawią.
Crowley rozwarł usta. Wręcz odjęło mu mowę. Po raz kolejny Abaddon go przechytrzyła nawet o tym nie wiedząc. A może wręcz przeciwnie?
Jak? – wykrztusił.
Wykorzystuję słabe punkty swoich wrogów i widzisz? Bezbronni,wystawieni jak na tacy. Tak robi królowa.
Uśmiechnął się krzywo. Cholera,to znacznie skomplikowało jego plany.
Mam coś jeszcze,pani. – odezwała się Naama i wyjęła zza kurtki szklaną fiolkę z kotłującym się weń złocistym blaskiem. Anielska łaska?
To dar. Na dowód mojej wierności.
Abaddon ostrożnie wzięła fiolkę do ręki. Wyraz jej twarzy zmienił się-zmarszczyła brwi i nieznacznie rozchyliła usta. Ewidentnie była zaskoczona.
Możesz odejść – mruknęła nie odrywając wzroku od buteleczki. Naama była nieco rozczarowana,ale jednak bez słowa sprzeciwu wykonała polecenie i rozmyła się w powietrzu.
Jesteśmy partnerami,więc chyba należą mi się wyjaśnienia. Kim jest ten sukkub i po co ci łaska?
Abaddon cmoknęła i pokiwała palcem chowając buteleczkę za kurtkę.
Za dużo pytań naraz. Jakby to powiedzieć...Naama jest moją fanką. Odnalazła mnie i powiedziała,że podziwia sposób,w jaki rozprawiłam się z Ludźmi Pisma. Ale ja nie wierzę pochlebcom,a wiesz dlaczego? Bo wcześniej to samo wmawiała Lilith.
Każdy demon,z już zwłaszcza Król Piekła wiedział,że Abaddon i Lilith rywalizowały ze sobą od początku świata.
Więc czemu ci służy?
Bo potrafi być przydatna. Sam widziałeś zresztą.
A łaska?
Zawadiacki uśmiech zniknął z twarzy rudowłosej. Pochyliła się do przodu i wbiła w Crowleya surowy wzrok.
Przezorny zawsze ubezpieczony. Winchesterowie nie mają Ostrza,ale ta łaska użyta w bardzo nieumiejętny sposób także mogła mi zaszkodzić. Można powiedzieć,że rozbroiłam bombę.
Jego duma była w strzępach. Abaddon była dokładnie o krok przed nim w każdej sytuacji. Jakim cudem znalazła łaskę i samą Imoen przed nim?
Ciszę zmąciły odgłosy szarpaniny.
Przedstawienie czas zacząć – Abaddon wstała z fotela i puściła do niego oko.

--------------------------------------------------------------------

Spokojnie,w następnym wszystko się wyjaśni :D Fanart sukkuba pochodzi oczywiście z grafiki Google ;)
Woooolność,ferie,koniec sesji! Jakże to pięknie brzmi!
A to oznacza więcej czasu na pisanie. Mam mnóstwo weny,więc jest dobrze :)
P.S Co robi student przed sesją? Wszystko,byle się nie uczyć xD
Oto jeden z przykładów tegoż. Przeglądając internety w poszukiwaniu gifów natknęłam się na taki oto filmik: 
https://www.youtube.com/watch?v=K-fjxcxE0c4
Jest jeszcze kilka w podobnym klimacie i przyznam szczerze,że jestem zaskoczona. Nie sądziłam,że idea pairingu Jensena i Odette jest na tyle popularna. Jak najbardziej jestem na tak :)

4 komentarze:

  1. NO no to Serach się wściekła super ciekawe jaki plan ma teraz król piekła bardzo fajny pomysł z pierszą żoną Adama no i jest Lisch ,która ma słabość do Sama Serach będzie zazdrosna ale ja bym chciała by pojawiła się ta demonica ,która pomagała Samowi otworzyć klatkę Lucyfera zapomniałam imienia pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest po prostu genialny <3 jestem ciekawa co będzie dalej a przede wszystkim co stanie się z Imoen.
    Będę tutaj częściej zaglądać a więc życzę dużo weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo jak miło,dziękuję :) Miło zyskać nową czytelniczkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, jak ja nie cierpię Abbaddon :/ zawsze o krok przed nimi a to w jej opinii czyni idealną Królową, jasne :D Szkoda mi Imoen, jej łaska została ukradziona przez Alice, która tak naprawdę jest kimś innym. Tak czułam, że z nią problemy będą. Mam nadzieję, że Winchesterowie szybko wyjdą z tej sytuacji z opresji i pomogą anielicy odzyskać łaskę. Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria