Nieznajoma zmrużyła oczy,w
których pojawił się w nich groźny błysk.
– Że też musimy zaczynać od
razu od nieprzyjemności. – westchnęła – Powinnam ci
podziękować za uwolnienie,ale w tej sytuacji nie mam za co.
– O co chodzi? – jęknęła
rozpaczliwie Imoen – Co ja tu robię?
– To wszystko jest snem,droga
siostro – Kobieta ruszyła ku niej wolno kołysząc biodrami. –
Tylko my dwie jesteśmy prawdziwe.
– Kim...jesteś? –
powtórzyła z naciskiem Imoen zaciskając dłonie w pięściach.
– Och. Widzę,że zrobił ci
pranie mózgu. To do niego takie podobne – dodała szeptem.
– Jestem Ciemnością. Nazywam
się Amara,a ty siostrzyczko mnie uwolniłaś.
Imoen rozchyliła usta. Całe
jej ciało drżało pod materiałem białej sukienki. Jak to:uwolniła
Ciemność? I o jakim nim mówiła?
– Jak to możliwe? –
wyszeptała.
Amara zaśmiała się cicho i
zaczęła krążyć wokół anielicy.
– Zawsze istniałyśmy razem
obok siebie,od początku świata. Kiedy ty się uwolniłaś,ja także.
A teraz zabierasz mi coś,co należy do mnie.
Ciemność stanęła zaledwie
kilka kroków przed nią. Imoen prześlizgnęła się wzrokiem po
postaci swojej domniemanej siostry i zatrzymała go na czerwonej
kresce wyzierającej spod ramiączka sukienki. Zmarszczyła brwi. Już
widziała coś podobnego...
– Zabrałaś mi go –
stwierdziła niemal z żalem Amara. – Ale tym razem historia
potoczy się inaczej i to ja będę tryumfować. On już nie dyktuje
warunków,a ty nie jesteś silna.
Sen zaczynał się rozpływać.
Drzewa dookoła stawały się rozmazane jak plamy farby na obrazie.
Niebo zaś stawało się coraz ciemniejsze. Imoen uznała to za zły
znak.
– Chodzi ci o Deana,prawda? –
wydyszała usiłując się cofnąć. – To jego chcesz!
– Już nie! – warknęła –
Teraz ja ci coś odbiorę. Coś,co już masz a o czym jeszcze nie
wiesz.
To mówiąc wzięła zamach i z
impetem wbiła rękę w pierś Imoen.
Anielica wrzasnęła. Jej krzyk
przeniósł się echem do rzeczywistości.
Obudziła się zlana potem.
*
Krzyk Imoen postawił Deana na
równe nogi. No,prawie.
Jak oparzony poderwał się z
łóżka i w mgnieniu oka wydobył pistolet. Jeszcze bardziej
rozszerzone źrenice Imoen nakazały mu jednak go odłożyć.
– Jasna cholera,co się stało?
– spytał zduszonym głosem. Wyciągnął ramię i przytulił
anielicę do siebie. Czuł,że całe jej ciało drży. Natychmiast
przytuliła się do niego i wzięła kilka głębszych oddechów.
Kiedy już nieco się uspokoiła,odsunęła się i popatrzyła prosto
w jego błyszczące,zielone oczy. Ich mała,wieczorna kłótnia
poszła w zapomnienie.
– Miałam...sen. Bardzo dziwny
sen. Byłam tutaj,ale jednocześnie wcale mnie tu nie było. I ciebie
też nie – wymamrotała bez ładu wciąż pod wpływem doznanych
emocji. Zaleta bycia człowiekiem,pomyślała gorzko.
– Szukałam cię i wtedy ją
usłyszałam.
– Kogo? – Dean zmarszczył
brwi.
– Ciemność. Na imię jej
Amara.
Amara. Ciemność. Te dwa słowa
wywoływały w nim dziwne,mdlące uczucie oraz...strach.
Gdzieś głęboko,wydobyte z
najdalszych zakamarków umysłu doznanie,które jak myślał
pogrzebał w pamięci na wieki. Jak wielką moc kryły w sobie te dwa
słowa skoro były w stanie przejąć kontrolę nad jego silną wolą?
– Jest jeszcze coś... –
Imoen zawiesiła głos zauważając nieobecne spojrzenie Deana.
Dopiero gdy kiwnął ponaglająco głową,dodała: – Ona ma taki
sam znak jak ty.
Odruchowo złapał
się za przedramię,na którym widniało nabrzmiałe i zaczerwienione
znamię Kaina. Siedział przez chwilę w milczeniu,aż wreszcie
podniósł się i wciągnął na nogi spodnie.
– Dokąd idziesz? – Jakaś
cząstka wewnątrz szeptała do anielicy,że Winchester znów
zamierza ją zostawić. Zignorowała jednak ten głos. Nie
wierzyła,że po tym co mu powiedziała tak po prostu by to zrobił.
– Ubierz się. Wracamy do
bunkra – oznajmił beznamiętnie,lecz w jego głosie pobrzmiewało
coś na kształt smutku.
– Dlaczego?
– To nie jakiś tam sen,Imo.
Miałaś najprawdziwszą wizję. Musimy jak najszybciej dowiedzieć
się o co chodzi. Powiedz...pamiętasz coś jeszcze?
Imoen wyprostowała się nagle i
rozchyliła usta,lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Nie chciała na razie mówić mu
o tym,że Amara nazwała ją siostrą. Powinna zrobić to w obecności
pozostałych,w końcu też są jej przyjaciółmi. Ale ciągle miała
w pamięci jej słowa tuż przed atakiem. Co do nich,miała
wątpliwości czy inni powinni o tym wiedzieć. Czy Dean powinien o
tym wiedzieć. Co,jeśli skazała go na niebezpieczeństwo? I co
takiego Amara chciała jej odebrać?
Przywołała na twarz smutny
uśmiech i odparła:
– Nie. Nic więcej nie
pamiętam.
*
Impala mknęła szybko po
wyboistej drodze. Dookoła panowała nieprzenikniona ciemność,którą
na sekundy rozpraszały tylko światła Chevroleta. Imoen starała
się nie myśleć o swoim śnie,ale kiedy tylko spoglądała za okno
w pustkę,po plecach przechodził jej dreszcz. Miała wrażenie,że i
teraz,na jawie Amara czai się gdzieś niedaleko trzymając ich w
pułapce. W końcu chyba nie bez powodu nazywała się Ciemnością.
Dean milczał bębniąc palcami
o kierownicę w rytm jakiejś rockowej piosenki płynącej z radia.
Nie widziała wyrazu jego twarzy,lecz była pewna,że jego usta są
mocno zaciśnięte a zielone oczy ciskają błyskawice.
Cichy pomruk silnika ukołysał
ją do snu,tym razem niemąconego przez żadne siły nadprzyrodzone.
Utrzymywał ją w objęciach przez resztę drogi,dlatego też kiedy
umilkł,wolno otworzyła oczy i zamrugała. Światła padały na
wykute w skale wejście.
– To już tutaj? – spytała
z niedowierzaniem.
Dean wyglądał na zmęczonego.
Bez słowa wziął torby z bagażnika i ruszył w kierunku wejścia.
W bunkrze panowała ciemność,ale nie pokusił się aby zapalić
świało.
– Dean,przepraszam –
powiedziała cicho Imoen. Mężczyzna zatrzymał się w połowie
drogi na kutych schodach. Przez zbłąkane promienie księżyca
wpadające do środka przez witraż ledwie dostrzegła malujące się
na jego twarzy zdziwienie. Bardziej je wyczuwała.
– Za co?
– Mogłam ci o tym nie mówić.
Wiesz,o śnie. Chciałeś odpocząć,a ja...
– Nie – przerwał jej
cofając się do szczytu schodów – Nawet tak nie mów,Imoen. To
nie twoja wina,że jakaś mroczna siła znowu chce nas...
Urwał zdając sobie sprawę,że
to co chciał powiedzieć było niewłaściwe. Kogo on chciał
oszukać? To jasne,że całe to zło skupia się na nich głównie
przez jej obecność.
Ale on nie pozwoli jej
skrzywdzić. Będzie ją chronił za wszelką cenę,choćby miała
być najwyższa. Już nie pierwszy raz był w stanie poświęcić się
za osobę,którą kochał. Po prostu pierwszy raz nie był to Sammy i
ta myśl napawała go dziwnym niepokojem.
– Dowiemy się o co chodzi w
tym twoim śnie,okej? Obiecuję ci to.
Obiecuję
ci.
Po raz kolejny dwa słowa,które
znaczyły tak wiele. Które kryły w sobie niewyobrażalne
emocje,począwszy od niepewności,przez bezpieczeństwo aż wreszcie
po euforię. Dwa słowa,które potrafiły unieść ją na duchu i
sprawić,że horyzont przyszłości rozmazywał się i pozostawało
tylko tu i teraz.
Tak też stało się i tym
razem. Imoen zapomniała o swoich obawach i zaczęła wierzyć,że
wszystko jest w porządku. Że jej sen tak naprawdę był wynikiem
pracy jej umysłu przeciążonego nowymi doznaniami,których przez
ostatnie kilka dni doznała tak wiele.
Uśmiechnęła się szeroko do
Winchestera i wyszeptała:
– Dziękuję Dean.
Za...wszystko.
W nikłym świetle dostrzegła,że
oczy mu rozbłysły,ale nie był to ten sam zawadiacki błysk,który
pojawiał się w jego spojrzeniu podczas ich upojnych nocy. Ten niósł
ze sobą smutek,ale i czułość. A może to były po prostu łzy?
Czasami miała jeszcze problemy z rozpoznaniem emocji u innych. Tak
czy siak,wyciągnął ramiona i zamknął ją w mocnym uścisku i
pocałował w czoło,a następnie oparł podbródek na czubku jej
głowy. Przymknęła oczy słuchając przyspieszonego bicia jego
serca.
Trwali tak przez chwilę,aż
nagle zapaliło się światło.
– Hej! – rozległ się głos
Sary. Wyłoniła się zza filaru dzierżąc w wyciągniętej dłoni
pistolet. Na ich widok opuściła go,jednak jej czoło pozostało
zmarszczone,a spojrzenie nieufne.
Odsunęli się od siebie.
– Co wy tu robicie?
– Postanowiliśmy zakończyć
miesiąc miodowy. – odparł Dean uśmiechając się sztucznie.
– I musieliście przyjechać
akurat w środku nocy? – Sarah nie dała się zwieść i
skrzyżowała ramiona spoglądając na starszego Winchestera z
politowaniem.
– Gdzie jest mój brat?
– Prawdopodobnie śpi.
Dopiero teraz zauważył,że
Sarah nie miała na sobie piżamy ani też rzeczy przeznaczonych do
spania,ale stała naprzeciw nich ubrana w top i dżinsy.
– A co ty robisz?
– Cóż – westchnęła –
Zdaje mi się,że znalazłam coś w sprawie Imoen. Sam nie podziela
mojego entuzjazmu,więc...
– Chwila – przerwał jej
Dean uniesieniem dłoni – Co właściwie znalazłaś?
– Na razie nic,ale
pomyślałam,że warto przeszukać apokryfy. To legendy spoza Biblii.
Z początku je przeoczyliśmy.
Dean i Imoen wymienili
porozumiewawcze spojrzenia. Anielica przygryzła wargę.
– Okej... – powiedziała
przeciągle Sarah obserwując ich reakcję. – Coś mi mówi,że
mieliście naprawdę dobry powód żeby wparować tu w środku nocy.
– Miałam sen – wydusiła
Imoen na jednym oddechu. – Bardzo...niepokojący sen.
– Obudź mojego brata –
dodał Dean – Czas na naradę.
*
– Więc,jeszcze raz...Imoen
miała sen,w którym ukazała jej się Ciemność. Ta Ciemność? –
powiedział Sam z naciskiem. Wszyscy czworo siedzieli przy stole z
podświetlaną mapą i patrzyli na siebie w oczekiwaniu. Młodszy
Winchester z początku trochę nieprzytomny,szybko się ożywił pod
wpływem najświeższych rewelacji
– Masz na myśli tą biblijną?
– spytała Sarah – Nie,to niemożliwe. Przecież Imo wyraźnie
powiedziała,że to była kobieta. Ciemność to zjawisko,nie da się
jej tak po prostu...
– Och,serio? – spytał Dean
patrząc na nią z politowaniem – Jeszcze wierzysz,że na tym
świecie coś jest niemożliwe?
Blake zacisnęła usta i
zmierzyła Deana groźnym spojrzeniem,na które Winchester zdążył
się uodpornić po licznych spięciach między nimi. Sam również
zdążył je wyczuć i powiedział:
– Przestańcie. Mamy
ważniejsze rzeczy na głowie niż wasze głupie sprzeczki.
Imoen,jesteś pewna,że to było takie samo znamię?
– Absolutnie. Wiem doskonale
jak wygląda to u Deana.
Sam nieoczekiwanie parsknął
śmiechem.
– Bardzo dojrzałe Sammy –
skomentował jego brat.
– Wybacz. – odchrząknął i
poprawił się na krześle. – Ale coś mi tu nie pasuje. Dlaczego
dopiero teraz? Dlaczego nie kiedy spadłaś z Nieba?
– Może dlatego,że Imoen jest
teraz człowiekiem? – zasugerowała Sarah.
– Nieee. Jest nim już od
jakiegoś czasu.
– A jeśli Crowley maczał w
tym palce?
– Przestań do wszystkiego
mieszać Crowley'a Saro!
– Próbuję tylko...
Przekrzykiwali się jedno przez
drugie,a Imoen przysłuchiwała się im w milczeniu. Miała w brzuchu
dziwnie niepokojące uczucie. Nie podobało jej się. Czuła,że
powinna coś zrobić. Powinna opowiedzieć im resztę snu. Dla
własnego i ich dobra. Byli jej przyjaciółmi. A czy przyjaciół
należało okłamywać?
– Eee,przepraszam? –
zagadnęła nieśmiało,lecz została zignorowana. Spróbowała
jeszcze kilka razy,aż wreszcie wzięła głęboki oddech i wydusiła
jednym tchem:
– Amara nazwała mnie siostrą!
W mgnieniu oka zapanowała
cisza. Zupełnie jakby ktoś wyjął im baterie. Spojrzenia całej
trójki powędrowały na anielicę a każde wyrażało głębokie
zdumienie. Każde,za wyjątkiem Deana. W jego zielonych oczach
błysnął gniew. Imoen skuliła się na krześle.
– Co
takiego? – wycedził wolno pochylając się nad stołem –
Dlaczego mi nie powiedziałaś?
– Przepraszam
-- wymamrotała unikając jego spojrzenia – Chciałam to
powiedzieć wam wszystkim
Dean
parsknął i pokręcił głową.
– Czy
coś jeszcze chciałaś powiedzieć nam wszystkim? – spytał oschle
z naciskiem na ostatnie słowo.
– Nie
krzycz na nią Dean – wtrącił Sam. Imoen posłała mu pełne
wdzięczności spojrzenie. – Nie chciała zrobić nic złego
Dean
westchnął i przejechał dłońmi po twarzy.
– Wybacz.
Jestem zmęczony i po prostu się o ciebie martwię
Jakby
kamień spadł jej z serca. Zawsze kiedy Dean zachowywał się tak
oschle zamykała się w sobie. Czuła się wtedy źle a jednocześnie
obawiała się go,mimo że wiedziała jaki jest w głębi duszy. Po
jego słowach zrobiło jej się przyjemnie ciepło i niepokój
ulotnił się równie szybko jak pojawił.
– Właściwie...Jest
jeszcze coś... – powiedziała z wahaniem
Dean
nie chciał jej tak potraktować i miał świadomość swojego błędu.
Zawsze w takich sytuacjach czuł kłucie w sercu jakby tkwił tam
cierń. Tym razem miał jednak powód - w ten pokrętny sposób
wyrażał swoją troskę. A prawda była taka,że sen Imoen cholernie
go zaniepokoił. Zwłaszcza część o znamieniu. Kiedy więc
oznajmiła,że to jeszcze nie koniec,przełknął ślinę i usiłował
opanować roztrzęsienie.
– Ona...chciała
ciebie,Dean
Rozchylił
usta w niemym zdziwieniu. Przez głowę przemknęła mu myśl,że to
jego wina. Że Amara,kimkolwiek by nie była czyhała na niego a
Imoen była w niebezpieczeństwie!
Chciał
coś powiedzieć,ale ten niemy strach sparaliżował mu gardło.
– Powiedziała...powiedziała,że
zabrałam jej ciebie. I teraz ona w zamian zabierze coś mnie.
Strach
zmienił się w najlepszą dla starszego z Winchesterów z form –
we wściekłość.
– Ach
tak? – sapnął podnosząc się znad stołu – To niech przyjdzie
i stanie ze mną twarzą w twarz!
– Dean,usiądź
– Sam pociągnął brata za rękaw flanelowej koszuli. Ten zaś
odepchnął jego dłoń i zaczął krążyć po pokoju. – Co
takiego dokładnie chce ci odebrać?
– Nie
wiem – Anielica przygryzła wargę. Wiedziała,że tak to się
skończy. Że wciągała przyjaciół w niebezpieczeństwo. Ta
świadomość zaczynała powoli wypalać w jej duszy bolesną ścieżkę
wiodącą ku ryzyku.
Młodszy
Winchester zerknął na Sarę. Siedziała w milczeniu od kilku minut
po prostu wpatrując się w przestrzeń.
– Hej,Saro?
– Dotknął wierzchu jej dłoni,aż się wzdrygnęła. Zamrugała
kilka razy i spojrzała na pozostałych.
– Wszystko
w porządku?
– Coś
nie daje mi spokoju...jestem niemal pewna,że to przeoczyłam.
Imoen,twierdzisz,że Amara nazwała cię siostrą?
– Tak
– Anielica zmarszczyła brwi. Sarah coś szykowała.
– No
właśnie! – zawołała tryumfalnie Blake i poderwała się z
krzesła.
– Gdzie
idziesz? – spytał Dean.
– Muszę
coś sprawdzić! Zaczekajcie tu.
Bracia
wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia,ale nie padło ani
jedno słowo. W końcu Sarah wyłoniła się z korytarza z naręczem
książek. Jej początkowo żwawy krok zmienił się w powłóczenie
nogami,a usta zacisnęły w wąską kreskę.
– No,oświecisz
nas wreszcie,Laro Croft? – rzucił ironicznie Dean.
– Nie
wiem,czy spodoba wam się to co usłyszycie – powiedziała
ignorując go.
Rozłożyła
księgi na stole i zaczęła je wertować. Wreszcie przycisnęła
palcem stronę z takim impetem,że pochylający się nad stołem Sam
odskoczył w tył.
– Jest!
Pamiętacie,jak szukaliśmy tłumaczenia słów amma-daath?
– Nic
z tego nie przyszło dopóki Cas nam ich nie objaśnił – Dean
zmarszczył brwi.
– No
tak. Widzicie,Castiel mógł nie mieć racji.
– Co?
– zdziwił się Sam – Jest aniołem. Zna enochiański tak jak my
angielski. Chyba,że...
– O
nie,nie,nie,wiem o czym myślisz,Sam! Cas by nas w taki sposób nie
oszukał!
– Hej,Dean
ma rację. Ja też jestem aniołem i sama nie potrafiłam tego
rozszyfrować – odezwała się Imoen. – Castiel na pewno nie
ponosi tu winy.
–
Dziękuję,skarbie – mruknął
Dean uśmiechając się połowicznie. Imoen odwzajemniła uśmiech,aż
przerwało im chrząknięcie Sama..
– Wiecie,nie
chciałbym przeszkadzać,ale nie wiem jak was,bo mnie ciekawi
prawdopodobne rozwiązanie zagadki,z którą zmagamy się od
miesięcy.
Dean
wymruczał coś pod nosem. Z pewnością nie nadawało się to do
druku,chociaż jest niemal pewne,że przyznał bratu rację.
– A
więc...kiedy szukałam tłumaczeń natykałam się na różne,często
bezsensowne. Aż do teraz. Kiedy Imoen powiedziała,że jest
domniemaną siostrą Ciemności...
Przyłożyła
palec do kartki i wskazała na jedno słowo.
Światłość.
Wciągnęli
gwałtownie powietrze. Sam przeczesał palcami włosy,a Dean...
Wszystko
wewnątrz niego drżało,jakby nadciągał wewnętrzny huragan.
Tysiące myśli wirowało mu w głowie. Najbardziej uporczywie
powracała jedna.
Nie
powinienem z nią być.
Niepostrzeżenie
wypełzła z najciemniejszego zakamarka jego umysłu korzystając z
zamieszania wywołanego przez ten natłok. A przecież wtrącił ją
tam na dobre!
No
tak. Ale wtedy myślał,że Imoen jest „tylko” aniołem.
Za
huraganem nadciągnęła olbrzymia fala tłamsząc nieco niespokojny
wir myśli jakby chcąc naprawić wyrządzone przez niego szkody –
była bowiem uczuciem przyjemnym. Wszystko zaczynało do siebie
pasować – moment jej upadku,anonimowość,wielka moc. No i ona
sama.
Popatrzył
na nią kątem oka. Siedziała na krześle obejmując się ramionami
zbyt zaszokowana by cokolwiek powiedzieć i spoglądała w dal
błyszczącymi oczyma. Imoen była idealnym uosobieniem Światłości
– jej dobroć,niewinność i życzliwość zamknięte w ciele
uroczej,filigranowej brunetki nie mogłyby pasować lepiej do
pierwotnego imienia.
W
olbrzymiej fali pojawił się ożywczy prąd. Była nim miłość,która
pomimo tego nagłego zwątpienia wciąż w nim tkwiła,żywa i
niezaspokojona. Rozlewała się po całym jego ciele i jak trucizna -
im bardziej usiłował sobie wmówić,że to niewłaściwe,tym
silniej zaczynała działać.
Podchwyciła
jego spojrzenie. Czaiła się w nim niepewność i wcale się nie
dziwił. Cała trójka popatrzyła na nią wymownie,aż skuliła się
i spuściła wzrok.
– Czyli...nie
jestem aniołem? – wymamrotała bezsensownie.
– Nie
– odpowiedział łagodnie Sam – Jesteś kimś lepszym.
– Sammy
ma rację – dodał Dean kładąc jej dłoń na ramieniu.
Imoen
pokręciła w zamyśleniu głową i gwałtownie podniosła się z
krzesła.
– Muszę
to wszystko przemyśleć. Przepraszam.
Starszy
Winchester chciał biec za nią,ale jego brat zacisnął palce na
jego ramieniu.
– Zostaw
ją. Tu chodzi o nią. Jak byś się czuł,gdyby nagle się
okazało,że jesteś zupełnie kimś innym?
Zacisnął
zęby i strząsnął dłoń Sama. Jej reakcja go zabolała i pragnął
być teraz z nią,lecz brat miał słuszność.
– Dobra
– wycedził przez zaciśnięte zęby – To co robimy?
– Teraz?
Myślę,że i my powinniśmy odpocząć – stwierdziła Sarah. –
Bo jeśli to wszystko okaże się prawdą i potoczy zgodnie z
Biblią...
– To
mamy bardzo,ale to bardzo przerąbane – uzupełnił Sam.---------------------------------------------------------
Bella20,mam nadzieję,że cokolwiek sobie umyśliłaś jakoś się wyjaśniło :D
Muszę tu nadmienić,że w tym rozdziale użyłam cytatu z innej książki. Nie powiem z jakiej,ani który to cytat żeby nie spojlerować,ale być może ktoś się domyślił ;) Uprzedzam jednak,że ma on nieco zmodyfikowane znaczenie.
Ładnie sobie CW pogrywa. Człowiek się nastawia po stresującym dniu na nowy odcinek SPN a tu nie ma :/ Ale przynajmniej Originals będzie lada moment,następne uzależnienie <3 (Kasandro,jeśli jakimś cudem to przeczytasz to wiedz,że jestem Ci ogromnie za to wdzięczna! :D)
CZY Imo jest w ciąży czy to chodziło o dzecko dziwi mnie ta wizja zwykle to Sam ma wizję światłość tego się nie spodzewałam ale nie dziwi mnie to jestem ciekawa jakim sposobem Amara się uwolniła a może to chodził o to,że Amara odbierze jej przjazń z Samem ppzdrawiam
OdpowiedzUsuńAch no właśnie,co też ta Amara chce jej zabrać? :D Powiem tylko tyle że jest to powiązane z Deanem,z którym jak wiemy to Amara jest połączona
UsuńOczywiście i to bardzo dużo. Jednak miałam dobre przeczucie ;) Teraz mam kolejne powiązane z Dean'em. Cóż zobaczymy w następnym rozdziale. Powiem Ci, że pomysł z tym iż Imoen jest Światłem jest całkiem ciekawy ;) a skoro nie jest anielicą to pojawiają się kolejne pytania dotyczące łaski ;d jak oczywiście nam wiadomo, Amara żyje dzięki demonom i cząstką duszy zwykłych śmiertelników. Ciekawa jestem jak rozwiniesz właśnie problem powiedzmy rzekomej łaski Imoen, którą Crowley ma w swych dłoniach. Czekam na kolejny rozdział i wieczorem zapraszam do siebie :D
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czy w następnym rozdziale,ale na pewno się wyjaśni :P
UsuńTeż uważam,że ten pomysł jest prawdopodobny,co więcej uważam,że nawet mógłby mieć miejsce w serialu,skoro nic na tą Amarę nie działa,a światło przecież zwalcza mrok...
A i dziękuję za spostrzeżenie o Amarze,zapomniałam o tym kompletnie,postaram się zwrócić na to uwagę ;)
No to wpadam wieczorem :)
mam prozbę zmień szablon zamałe litery pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń