piątek, 18 grudnia 2015

11. Across my memory.

Sam spoglądał to na Sarę,to na Crowleya nic nie rozumiejąc. Dla jego pociechy,demon także nie miał pojęcia,o co chodzi. Ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w kobietę,którą darzył uczuciem. To znaczy Sam,nie Crowley. Nie widział jeszcze Sary tak bojowo nastawionej. Najwyraźniej jednak powód był znaczący. Pochyliła się nad demonem i pełnym nienawiści głosem wysyczała:
Lepiej dla ciebie,żebyś to pamiętał. Odpowiesz teraz na wszystkie moje pytania.
Eemm,Saro? Mogę cię na chwilę prosić? – odchrząknął odciągając ją na bok.
Zaraz wszystkiego się dowiesz – powiedziała wyrywając się. Zupełnie,jakby czytała mu w myślach. Stanęła w rozkroku i skrzyżowała ramiona.
Pytanie pierwsze. Kim tak naprawdę jesteś?
To raczej moja kwestia,złotko.
Bez ostrzeżenia spoliczkowała go.
Rozmawiasz z Królem Piekła! – warknął rozdrażniony Crowley. Na Sarze nie zrobiło to jednak najmniejszego wrażenia.
Zawierasz pakty na rozdrożach. Tak czy nie?
To stare dzieje,etat demona z rozdroża znajduje się na samym końcu w moim CV.
Więc słuchaj uważnie:Daniel Blake. Stan Nowy York. Dwadzieścia lat wstecz.
Crowley zmierzył ją niechętnym spojrzeniem,ale burknął:
Pamiętam. Prosił o bycie bogatym,bla bla bla,to takie stereotypowe.
Głos Sary zadrżał.
Dlaczego chciałeś w zamian moją matkę?
Ja? – zdziwił się demon. Pochylił się na krześle i wbił w Sarę zimne spojrzenie. – Każdy demon z rozdroży chce duszy zawierającego pakt. Jako łowca,bo zakładam,że nim jesteś,powinnaś to wiedzieć.
To czemu...
Wziąłem duszę twojej matki? Bo sam mi to zaproponował idiotko!
Nie – wymamrotała odsuwając się do tyłu. Złość i pewność siebie w jednej chwili uleciała ustępując miejsca niedowierzaniu. Czuła się,jakby ktoś zarzucił na jej żołądek lasso i mocno je zacisnął,chociaż wydawało się,że jest przygotowana na każdy atak.
Wiedziała,co zrobił jej ojciec. Miał wystarczająco dużo przyzwoitości by przyznać się do zawarcia paktu,jednak nie na tyle,by zataić informację o okolicznościach śmierci żony. Poczęstował córkę bajeczką,w którą ta uwierzyła i na kilkanaście lat to wystarczało. Do czasu,aż na horyzoncie nie pojawili się dwaj łowcy z Kansas.
Sam zamrugał przetwarzając informacje. Pamiętał ojca Sary a także fakt,że jej matka umarła niespodziewanie. Pasowało to do paktu,nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości,ale...nie potrafił w to uwierzyć.
Myślę,że jednak powinniśmy porozmawiać na osobności – stwierdził Sam delikatnie dotykając jej ramienia. Sarah skinęła tylko głową,a Crowley posłał mu ironiczny uśmiech,który Winchester zignorował.
Zadarła głowę i w jej zielonych oczach z brązowymi plamkami dostrzegł ból. Nie był to ból spowodowany cierpieniem fizycznym,ale żalem i tęsknotą. Nie potrafiłby go rozróżnić,gdyby osobiście takiego nie odczuwał.
Dobrze się czujesz? – spytał łagodnie,chociaż znał odpowiedź.
Chyba tak,ja...mam mętlik w głowie.
Ale to wszystko jest prawdą? Crowley nie kłamie?
Przełknęła ślinę i powędrowała wzrokiem dookoła. W końcu odważyła się wrócić spojrzeniem na Winchestera.
Tak. To prawda. Mój ojciec zbił majątek na duszy mojej matki. Kiedy was spotkałam,otworzyliście mi oczy...


*


W poniedziałek jak zwykle wstała jeszcze przed świtem. Tego dnia do galerii przyjeżdżały nowe obrazy,a ona uwielbiała oglądać je jako pierwsza. Czuć zapach starego płótna przesiąkniętego ledwie wyczuwalną wonią farb. Klasyfikować według poszczególnych kategorii. A przede wszystkim-pomagać ojcu,którego kochała. I który jako jedyny jej pozostał.
Praca w galerii pozwalała jej oderwać myśli od przywoływania w myślach matki. Minął już rok od jej śmierci i powinna iść dalej. I kiedy już myślała,że wyrwie się z tej matni za sprawą mężczyzny,on otworzył jej serce i zniknął zostawiając by wykrwawiło się z tęsknoty.
Rzucenie się w wir pracy było najlepszą okazją do zapomnienia. I jedyną.
Założyła ulubiony czarny sweter i zwykłe dżinsy,a kręcone włosy spięła w niedbały węzeł i ruszyła ku galerii.
Na miejscu już krzątali się pracownicy firmy przewozowej,ubrani w służbowe kombinezony,noszący pokryte wyblakłym płótnem dzieła. W centrum tego zamieszania stał jej ojciec,Daniel Blake. Ubrany w dopasowany garnitur i żółty krawat oraz ze zmarszczonymi brwiami w każdym calu wyglądał na właściciela dobrze prosperującego biznesu.
Postaw go tam. Uważaj,to unikat z początków XVIII wieku! – warknął w stronę młodego chłopaka w pojedynkę mocującego się z płótnem w bogato zdobionej,złotej ramie. Sarah posłała mu współczujące spojrzenie. Nie jego wina,że padł ofiarą złego humoru Blake'a,który właśnie zauważył córkę.
Ach,jesteś – powiedział zaskoczony – Spodziewałem, się ciebie później.
Wiesz przecież,że zawsze w poniedziałki przychodzę wcześniej.
Wczoraj siedziałaś do późna i myślałem,że dzisiaj odpuścisz.
Nigdy nie odpuszczam – powiedziała zaciskając usta.
Ale tego chłopaka powinnaś.
Słucham? – zmarszczyła brwi.
Mówię o tych dwóch,którzy usiłowali się wprosić na przyjęcie. Trzymaj się od nich z daleka. – Twarz Daniela Blake'a przybrała bardziej surowy niż zazwyczaj wyraz. – Mam co do nich dziwne przeczucia.
Niepotrzebnie. Wczoraj wyjechali.
Ojciec skinął głową.
Dobrze. Twoja matka by tego nie chciała – powiedział i odszedł zająć się kolejną dostawą. Sarah stała przez chwilę jak wryta. Czyżby to tędy wiódł trop?
Co to niby miało oznaczać?


*


Długo się zastanawiałam nad tymi słowami. Zaczęłam szukać informacji o różnych potworach. Tak,zainteresowaliście mnie – uśmiechnęła się blado do wyraźnie zmieszanego Winchestera – Któregoś dnia natknęłam się na wzmiankę o paktach na rozdrożach. I wtedy sobie przypomniałam...


*


Ojciec znów nie wrócił na noc. Zdarzało się to coraz częściej. Sarah nie miała już dziesięciu lat,ale widok zamartwiającej się matki sprawiał,że ściskało jej się serce. Ona także się martwiła,lecz znała naturę swojego ojca. Umiała patrzeć realistycznie,jej matka-nie.
Mamo,idź spać. – powiedziała wchodząc do sypialni. – On dzisiaj nie wróci.
Wiem –odparła podnosząc na córkę błyszczące od łez oczy. – Ale nie umiem zasnąć,a kiedy się kładę i gaszę światło,martwię się jeszcze bardziej. Tak jest dobrze.
W porządku – westchnęła Sarah i ucałowała matkę w policzek – Dobranoc.
Już miała wchodzić do swojego pokoju,kiedy usłyszała na dole hałas. Przełknęła ślinę. A jednak. Wrócił.
Wolnym krokiem zeszła po skrzypiących schodach. W tej samej chwili Daniel Blake nieudolnym ruchem zapalił światło i Sarah zobaczyła jego zmizerniałą postać. Wymięta marynarka,poluzowany krawat i zakurzone spodnie.
A to wszystko przesiąknięte wonią whisky. Matka się załamie,kiedy go zobaczy.
Tato? – zagadnęła podchodząc o krok bliżej – Może prześpisz się dzisiaj na kanapie?
Cii... – syknął przykładając palec do ust. – Usłyszą mnie.
Kto?
Psy – Ojciec zatoczył się i znieruchomiał. Jego mętny wzrok wodził dookoła – Słyszysz? Warczą. Są blisko. Muszę się...schować.
Zanim zdążyła go powstrzymać,ruszył na górę wspierając się na poręczy. Idąc do siebie słyszała gorączkowy szept matki. Najpewniej dziękowała za sprowadzenie ojca w jedynym kawałku.
Powróciło kolejne wspomnienie. Śmierć matki. Kiedy patrzyła na tę sytuację z dzisiejszej perspektywy,wiedziała już,że zostawienie jej w galerii po godzinach zostało ukartowane. Kiedy wróciła z pracy,zastała ojca siedzącego przy opróżnionej do połowy butelce whisky. Pokój tonął w ciemnościach. Gdyby nie wpadające przez niezasłonięte okno światło księżyca w pełni,człowiek mógłby odnieść wrażenie,że oślepł. Jednak ta odrobina światła nie wystarczyła,by odsłonić wyraz twarzy Daniela Blake'a. Początkowo więc Sarah myślała,że ojciec spędza kolejny już wieczór w towarzystwie alkoholu ze „zwyczajnych” powodów. On jednak zauważył jej pojawienie się i wezwał do siebie. Po tonie jego głosu wywnioskowała,że nie ma dla niej dobrych wiadomości. Strach prześliznął się mrocznym cieniem po jej plecach.
Saro... – Głos Daniela był przepojony nie tylko alkoholem,ale także i bólem. Do tej pory zastanawiała się,czy go udawał,czy też faktycznie cała sytuacja jednak w pewnym stopniu nim wstrząsnęła.
Co się stało? – spytała starając się opanować coraz to większe drżenie głosu.
Twoja matka...nie żyje.
Sarah miała wrażenie,że ktoś odcina jej dostęp do tlenu. Zaczęła oddychać szybciej chcąc uchwycić jego pozostałości. Zakręciło jej się w głowie i ledwo zdążyła wyciągnąć drżącą rękę by chwycić się oparcia. Inaczej najpewniej by upadła.
Przed oczami migotały jej kolorowe plamy.
Nie. Przecież to nie mogła być prawda.
Niestety tak – Zorientowała się,że wypowiedziała te słowa na głos. – Miała zawał. Zmarła na miejscu.
Przecież... – usiłowała wydusić. Jej matka zawsze dbała o zdrowie.
Wiem,kochanie. – Daniel podszedł do córki na chwiejnych nogach. Przytulił ją otulając zapachem alkoholu i potu.
Dalsza część tego wieczoru figurowała w jej pamięci pokryta mgiełką. Nie wiedziała,co działo się z nią dalej.
Wiedziała natomiast,co działo się z jej ojcem przez kilka dni po odejściu matki...


*

Był dokładnie taki,jak miałeś okazję go poznać. A nawet i gorszy. Zdawał się przed czymś uciekać. Dopiero później uświadomiłam sobie,że tym czymś było jego własne sumienie.
Saro...
Zanim zdążyła zaprotestować,objął ją i pozwolił pojedynczym łzom skapnąć na swoje ramię. Kobieta skorzystała z momentu słabości,lecz szybko przywołała się do porządku i odsunęła się od Sama ocierając oczy wierzchem dłoni. Rozmazany tusz pozostawił na niej czarny ślad.
Przepraszam. – wymamrotała – To nie było profesjonalne.,ja...chciałam tylko,żebyś wiedział.
W porządku – powiedział uspokajająco – Rozumiem przez co przeszłaś.
No tak. Tylko on nie został oszukany przez własnego ojca. Nagle drgnął coś sobie uświadamiając. Gdzieś głęboko,w zakamarkach serca miał nadzieję,że przeczucie jednak się myli,chociaż wydawało się jednoznaczne. Ale nie czas było teraz o tym myśleć. Ważniejsze było znalezienie Pierwszego Ostrza.


*


Znów w tej cuchnącej norze – mruknął Crowley rozglądając się dookoła – Można było chociaż dodać kilka poduszek.
Skup się – Sam spiorunował go wzrokiem. – Dobra. Przeczesałeś Rów Mariański. No i?
Nie było tam Ostrza jak na to liczyłem. Zostało zabrane przez bezzałogową łódź podwodną,z której ukradł je asystent biorący udział w badaniach,który podobno sprzedał je portugalskim przemytnikom,a ci z kolei przegrali je w pokera z marokańskimi piratami. – demon zakończył swoją wypowiedź szyderczym uśmiechem.
Co? – Sam spojrzał na niego z politowaniem.
Biedny łoś. Zawsze miałeś problemy z nadążaniem,co?
Młodszy z Winchesterów opuścił wzrok z powrotem na ekran laptopa. Nie mógł się jednak skupić,gdyż Crowley nie odrywał od niego przenikliwego spojrzenia.
Co robisz? – spytał w końcu.
Wciąż jestem skażony człowieczeństwem. Robię się przez to sentymentalny.
To przestań.
Cóż,współczuję ci Sam. Jak to jest wiedzieć,że zostało się wykorzystanym przez byłą dziewczynę?
Serce podskoczyło mu niespokojnie. Dokładnie to samo przemknęło mu przez myśl. A teraz Crowley użył jego lęków przeciwko niemu samemu.
Nie mam pojęcia o czym mówisz. – mruknął.
Daj spokój – Król Piekła odchylił się na krześle na tyle,na ile pozwalały mu kajdany – Tak,to prawda,jej ojciec zawarł ze mną pakt i to jego powinna szukać zamiast mnie,ale chyba nie sądzisz,że poświęciła tyle lat na pogoń za tobą?
Spokojnie. Nie mógł pozwolić wyprowadzić się z równowagi. Ostrze,Ostrze jest najważniejsze,pamiętaj o Ostrzu...
Crowley,żyjesz tylko dlatego,że musisz nam pomóc uporać się z Abaddon,która jest jeszcze gorsza od ciebie. Tylko to mnie interesuje,jasne?
Powiedział to starając się zamaskować drżenie w głosie. Demon przygryzł wargę.

Okej. Co się stało po piratach?


------------------------------------------------------------------

Ho ho ho! Jestem wreszcie. Przepraszam,że rozdział taki krótki i nie ma Demoen(oficjalna nazwa ^^),ale za to treściwy no i wspomnianych będzie całkiem sporo w następnym :)

3 komentarze:

  1. Biedna Sera dowiiedzeć się w taki sposób prawdy o ojcu mam nadzieję,że Sera nie wykorzystuje Sama mam nadzieję,że to co mówi Craly nie będzie prawdą liczę na więcej Alice i Dena oby Sam coś wyciągnał z Crauleia proszę o weiększą czcionkę

    OdpowiedzUsuń
  2. Żal mi Sary, szkoda, że tak gorzką prawdę musiała dowiedzieć się od Crowley'a zamiast od ojca. Dobrze, że Sammy przy niej jest i ją wspiera ;) I zawaliłaś :P Miałam nadzieję, że będzie Demoen a tu skupiłaś się tylko na Sarze i Sammy'm lecz rozdział jak najbardziej mi się podobał ;) Mam nadzieję, że odnajdą Pierwsze Ostrze i nim zabiją Abbaddon :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jestem w trakcie pisania nowego rozdziału,a konkretniej Demoenowej sceny,więc spokojnie,czekaj cierpliwie ^^ Napięcie trzeba dawkować :D

      Usuń

Theme by Hanchesteria