sobota, 28 maja 2016

28. If you knew how happy you are making me

Dean miał wrażenie,jakby wyssano mu z płuc całe powietrze. Dusił się,zakręciło mu się w głowie,nie wiedział nawet kiedy nogi odmówiły mu posłuszeństwa i wylądował na łóżku. Jego oddech był płytki,urywany,a wzrok błądził dookoła usiłując nadążyć za wirującymi w głowie myślami.
Imoen. W ciąży. Porwana. Stop,jeszcze raz. W ciąży...
Jakiś głos w podświadomości zadał mu przerażonym szeptem bezsensowne pytanie „Jak to możliwe?”. Wiedział jak. To się stało po treningu,kiedy oboje wylądowali w stawie. I te jej ostatnie problemy zdrowotne. Przecież to jasny sygnał,jak mógł to przeoczyć? To właśnie chciała uświadomić mu Sarah wtedy przed szpitalem.
Drżącymi rękoma poluzował guziki koszuli. Powietrza,więcej powietrza. Wziął głęboki oddech, po czym na jego twarz wypłynął nerwowy uśmiech.
Zaledwie dzień wcześniej wspominał swoje nieudane próby stworzenia rodziny i ogarnęła go tęsknota. A teraz? To znów miało się stać. I,cholera,cieszył się. Tak bardzo się cieszył! 
Euforia na myśl o zostaniu ojcem zalała go do tego stopnia,że nie słyszał ani słowa z tego,co mówiła Sarah.
Dean? Hej,Dean! – potrząsnęła go za ramię. Popatrzył na nią nieprzytomnym wzrokiem. Nagle poczuł piekący ból. To Sarah wymierzyła mu policzek.
Dean,do cholery! Próbuję zrozumieć,jak musisz się czuć,ale jeśli zaraz czegoś nie zrobimy,możesz nie mieć z czego się cieszyć!
Uderzenie przywróciło go do rzeczywistości. Zaczął myśleć tylko o tym,że Imo została porwana i o bólu jaki zada temu monstrum,które ją pojmało. Nigdy nie sądził,że znamię Kaina okaże się przydatne do czegoś innego niż zabicie Abaddon.
Skąd mamy wiedzieć,gdzie jej szukać? Byliśmy w domu Roselyn. Nie mieszka tam.
Chyba,że to nie Roselyn. – powiedziała przeciągle Sarah patrząc na Sama uważnie.
Och nie,jeśli obstawiasz Marissę... – zaczął ostrzegawczo.
Ale Sarah już go nie słuchała. Migiem otworzyła komputer i odnalazła ostatnio odwiedzaną stronę.
Mamuny żyją w lasach. Obstawiam,że tam należy zacząć.
No to biegiem. Cholera,gdzie moje kluczyki?
Nie obraź się Dean,ale może lepiej ja poprowadzę? – spytał Sam unosząc je na wysokość głowy.
Niech to,Sammy. Nie mam nawet ochoty się z tobą kłócić.
Młodszy Winchester uśmiechnął się lekko i błyskawicznie opuścił pokój.


*


Imoen otworzyła oczy i zamrugała kilka razy. Dookoła panowała kompletna ciemność,nie widziała konturów czegokolwiek. Tylko zimna pustka otwierająca nad nią swoje ramiona. Uświadomiła sobie,że leży na czymś twardym i mokrym. Chciała się podnieść i zorientowała się,że ma skrępowane ręce i nogi. Syknęła też,kiedy ostry ból przeniknął jej ciało. Trwało to jednak ułamek sekundy. W porównaniu z bólem,który odczuła po stracie łaski gdy ocknęła się w hotelowej piwnicy to była bułka z masłem.
Jak się tu znalazła? Ach,tak. Siedziały z Sarą w pokoju i oglądały jak gdyby nigdy nic jakiś film. Nagle Blake zerwała się i cicho podeszła do drzwi. W progu stała pokojówka. A raczej jej ciało,które wpadło do pokoju. Zdążyła krzyknąć do Imoen,żeby uciekała,a wtedy coś mignęło i uderzyło Sarę w tył głowy. Upadła tuż obok martwej pokojówki,a ona poderwała się i stanęła oko w oko z rudowłosą kobietą,którą minęła podczas spaceru.
Witaj – powiedziała obnażając w uśmiechu szereg gęsto rozlokowanych zębów. Próbowała z nią walczyć,tak jak ją uczył Dean. Udało jej się nawet uderzyć rudą w twarz,ale na niewiele się to zdało. Była znacznie szybsza i po chwili trzymała siostrę Boga w mocnym uścisku. A potem poczuła dziwny zapach i jak gdyby nic obudziła się tutaj.
Usłyszała głuchy odgłos kroków rozchodzący się echem. Zaraz za nim podążała łuna światła,która przerodziła się w światło pochodni. W nim ukazała się rudowłosa. Podeszła bliżej i Imoen zamrugała przyzwyczajając oczy do jasności. Znajdowała się w ciasnej jaskini. Wilgoć,którą czuła pod sobą to woda,zaś dookoła...
Aż się zachłysnęła. W kącie jaskini dostrzegła stos kości. Bardzo krótkich i małych kości.
Obudziłaś się – stwierdziła – Nareszcie. Wprost nie mogłam się doczekać.
Kim ty jesteś?
Mówią na mnie Rosie.
Nie obchodzi mnie,jak masz na imię tylko czym jesteś i czego ode mnie chcesz.
Rosie roześmiała się i zrobiła kilka kroków w tę i z powrotem.
Aleś ty dociekliwa – stwierdziła – No ale cóż,jestem ci to winna. Spotkałyśmy się wczoraj,pamiętasz? Od razu to wyczułam. Nie mam pojęcia,jaką siłę w sobie nosisz,ale będzie wykwintnym daniem.
Siłę? – Imoen była zdezorientowana. Przecież nie miała łaski już od miesięcy.
Dziecko w twoim łonie – wyjaśniła zniecierpliwiona rudowłosa. – O tak,ma niesamowitą aurę. Dzięki niej cię odnalazłam.
Dziecko? - Imoen zamrugała. O czym ona mówiła? Przez chwilę miała mętlik w głowie,ale później przypomniała sobie seriale,które tak chętnie oglądała ostatnio w telewizji. Ludzkie dzieci brały się z kobiet,ale jak?
Tego nikt jej nie wyjaśnił.
Rosie kucnęła. W blasku pochodni jej włosy zdawały się płonąć. Obnażyła zęby,które zdecydowanie nie wyglądały na ludzkie. I znów poczuła ten niepokojący zapach...
Zastanawiam się tylko,czy zjeść je teraz,czy raczej zostawić sobie na deser? Hm,jak myślisz?
Imoen miała odpowiedzieć,żeby ta poczwara trzymała się od niej z daleka,ale wtedy usłyszały stukanie na zewnątrz. Ze sklepienia posypało się kilka okruchów. Roselyn zmarszczyła brwi i wolno ruszyła w kierunku wejścia. Zrobiło się dziwnie cicho,aż nagle milczenie przerwał wrzask. W świetle pochodni rzuconej na ziemię Imoen dostrzegła dwa cienie – jeden spazmatycznie chwytający rękoma twarz i drugi,szybko się przemieszczający.
Imoen?! – Głos Deana rozszedł się echem po całej jaskini.
Tutaj jestem!
Winchester wpadł do części,w której się znajdowała. Dyszał ciężko a jego oczy rozszerzyły się. Dopadł do niej i prędko zaczął rozwiązywać jej więzy.
Nic ci nie jest? – spytał przytulając ją,kiedy już ją uwolnił.
Nie.
Całe szczęście – Uśmiechnął się,lecz uśmiech zadrżał mu na wargach zupełnie jak wcześniej głos.
Kiedy wynurzyli się z jaskini,ujrzeli jak Sam przeszywa pierś mamuny nożem na demony. Błysnęło światło,a ona padła bez życia na ubitą ziemię. Młodszy Winchester odetchnął ciężko.
I po wszystkim – mruknęła Sarah.
*


Kiedy już spalili ciało i opatrzyli drobne rany,udali się w drogę powrotną do motelu. Na szczęście nikt z obsługi hotelowej nie zdążył się jeszcze zorientować,że pokój Deana i Imoen został zrujnowany. W przeciwnym razie mogliby mieć dodatkowe problemy,a przecież mieli się nad czym zastanawiać.
W holu cała czwórka popatrzyła po sobie niepewnie. Widmo poważnej rozmowy wisiało nad nimi i zbliżało się coraz bardziej. Sarah znalazła jednak wyjście.
Zostańcie w naszym pokoju – powiedziała – Ja z Samem posprzątamy ten sajgon u was. Może chociaż trochę uda się obciąć koszty zniszczeń. Później do was dołączymy.
To mówiąc,wręczyła im klucz. Dean wsunął go do zamka i otworzył drzwi wpuszczając Imoen przodem. Weszła i odwróciła się w stronę Deana przygryzając wargę kompletnie nie wiedząc od czego zacząć,ale wyraz jego twarzy kompletnie ją zaskoczył.
Nigdy nie widziała go w takim stanie – jego czoło było zmarszczone,pełne usta drżały,a w zielone oczy błyszczały. Bez słowa podszedł do niej i wziął ją w ramiona mocno całując. Oddała pocałunek,lecz ciągle stała sztywno. Kiedy się odsunął,dostrzegła źródło błysku w jego oczach.
Łzy.
Położyła mu dłoń na policzku.
Hej,uspokój się,jestem cała i zdrowa.
Jesteś w ciąży – wydusił przez ściśnięte gardło. Wziął głęboki oddech,aby nieco opanować roztrzęsienie.
Zmarszczyła brwi i cofnęła dłoń.
Co to znaczy?
Roześmiał się krótko szybko ocierając spływającą łzę. No tak. Przecież ona niczego nie rozumiała i wzięła to jako coś złego. Cóż,czasem i tak bywało,ale dla Deana Winchestera była to najlepsza wiadomość na świecie.
Będziemy mieli dziecko,Imo.
Och. No tak – skinęła głową. – Ona mi to powiedziała.
Jaka ona?
Mamuna. Twierdziła,że to dzięki jego aurze mnie odnalazła. Chciała się nim pożywić.
Wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił. Przemknęła przez nią wściekłość,ale także...strach. Zaraz też odzyskał zdolność logicznego myślenia.
Aura. To nie oznaczało niczego dobrego,skoro taki byle potwór był w stanie dowiedzieć się,że Imoen jest w ciąży. I Amara także to czuła.
To właśnie tego od początku chciała. To dlatego zaczęła nękać siostrę.
Dean opadł na materac usiłując zapanować nad krążącymi mu w głowie myślami.
Myślisz...myślisz,że Amara także go chce? – spytała niepewnie Imoen jakby czytając mu w myślach.
Tak – odparł szczerze.
Westchnęła i usiadła tuż obok niego przeczesując palcami włosy w nerwowym geście. Dean przełknął nerwowo ślinę. Musi jej powiedzieć. Ujął jej drobne,poznaczone drobnymi skaleczeniami dłonie w swoje.
Imo...musisz wiedzieć coś jeszcze. Spotkałem się z Amarą.
Rozchyliła usta ze zdumienia i odsunęła się,lecz powstrzymał ją.
Powinienem powiedzieć ci wcześniej,ale chciałem cię chronić. Poza tym,to nie miało wtedy sensu...
Kiedy? – przerwała mu.
Wtedy gdy pojechałem na przejażdżkę po spotkaniu z Crowleyem.
Ale przecież widziałam ją tylko we śnie.
Bo nie miała dość siły by przyjść naprawdę. Wtedy nie miała – poprawił się – Każdego dnia jest coraz silniejsza. I chce ciebie. Nie wiem o co do cholery jej chodzi,ale tak jest. Powiedziała też,że wkrótce znów do ciebie przyjdzie. To dlatego chciałem,żebyś jeździła z nami. Bałem się ciebie zostawić,bo wiedziałem,że Amara musi się zjawić.
Pokiwała w zamyśleniu głową. Nie była na niego zła,nie umiała się gniewać na nikogo ze swoich przyjaciół. Wręcz przeciwnie – zalało ją dziwnie przyjemne uczucie na wieść,że w ten sposób Dean usiłował ją chronić.
W porządku,Dean – odparła. – Nie jestem na ciebie zła. Ale...co my teraz zrobimy?
Winchester mocno ją przytulił i pogładził uspokajająco po plecach. Kiedy się odsunął,w jego oczach na powrót rozbłysły łzy.
Nie wiem – odparł cicho delikatnie gładząc palcem jej policzek. Wziął głęboki oddech – Ale wiedz,że cię kocham. Tak bardzo,że to aż boli. I jestem cholernie szczęśliwy,że jesteś w ciąży. Nawet jeśli będę musiał wytępić całe plugastwo tego świata,żeby cię ochronić.
Kocham. Słyszała to słowo wiele razy,ale co ono oznaczało? Było czymś dobrym,to na pewno. Nie pojmowała jednak jego głębi,chociaż i ona coś odczuwała. Czy to właśnie oznaczało „kocham cię”?


*


Nazajutrz mieli opuścić Loveland,jednak Sarah ich powstrzymała.
Nigdzie nam się nie spieszy – oznajmiła – Załatwiliśmy potwora,nie będzie już porwań i uważam,że doktorek ma wobec nas mały dług.
Spojrzała wymownie w stronę Imoen,a ona zmarszczyła podejrzliwie brwi.
Co masz na myśli?
Powinien zbadać cię lekarz.
To jest bardzo dobry pomysł – skwitował ochoczo Dean. – Pojadę z nią.
Bez urazy Dean... – zaczęła Sarah – Ale może lepiej,jeśli ja to zrobię. To bardzo...kobiece sprawy.
Co? Mowy nie ma! Chcę tam być!
Przejęcie malujące się na twarzy starszego Winchestera było autentyczne,jednak równie prawdziwie rozbawiło Sarę. Parsknęła śmiechem,jednak szybko go stłumiła.
Tak? A będziesz umiał jej wyjaśnić jakie zmiany w niej zajdą przez najbliższe miesiące?
Dean zamrugał.
No cóż,ja...
Pojedźmy razem – ucięła Imoen.
W końcu ustalili,że Winchesterowie zaczekają na korytarzu podczas gdy Sarah wejdzie z Imo do gabinetu.
Agenci! – zawołał doktor Atkins przez korytarz.
Dzień dobry – powiedział Dean. – Jak leci?
Ehm,dobrze,w porządku. Żadnych więcej porwań. – odparł ściszonym głosem.
Złapaliśmy sprawcę – oznajmił Sam.
Będzie pan musiał poszukać nowej pielęgniarki. – dodała Sarah. – To Roselyn.
C-co? – wyjąkał. – Jak to? Znałem ją. Przecież to niemożliwe.
Niech mi pan wierzy na słowo,że jednak nie – mruknął Dean.
A co z dziećmi?
No cóż... – Sam spuścił wzrok – Niestety,było za późno.
Och. – ordynator westchnął i pokręcił głową. – Mój Boże,to okropne.
To się więcej nie powtórzy. Właściwie...przyszliśmy tu po coś innego – Dean wziął Imoen za rękę i ścisnął ją.
Atkins dopiero teraz zdał się ją zauważyć,bo uśmiechnął się przyjaźnie. Odwzajemniła uśmiech nerwowo.
Witam. – powiedział.
Moja...dziewczyna...my...prawdopodobnie spodziewamy się dziecka,więc... – wymamrotał Dean spuszczając wzrok. Ciągle nie mógł się przyzwyczaić do brzmienia tych kilku słów.
Och,oczywiście. Tak się składa,że jedna z pacjentek odwołała wizytę,więc mam chwilę. Proszę za mną.
Niechętnie puścił jej dłoń i skinął głową.
Zobaczymy się później – powiedziała Sarah i poprowadziła Imoen w ślad za lekarzem.


*


Kawy? – spytał Sam swojego starszego brata siedzącego na plastikowym krześle ze spuszczoną głową. Nawet z odległości kilku kroków widział,jak bardzo Dean jest zdenerwowany i chciał mu jakoś pomóc.
Nie dzięki,Sammy – uniósł głowę i uśmiechnął się przelotnie. – Nie potrzebna mi kawa,jestem taki,uhm...
Tak,widzę – parsknął Sam tłumiąc śmiech – Jak się czujesz?
Właściwie nie musiał nic mówić. Sam na widok jego miny wiedział już wszystko. Nigdy nie widział na twarzy Deana takiej ekstazy,ale jednocześnie zdenerwowania.
Szczerze? Chyba nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak teraz,ale boję się. Cholernie się boję.
Masz na myśli obowiązki czy raczej...
To drugie – przerwał mu – Pomyśl tylko Sam. Niby dlaczego Amara pojawiła się dopiero teraz,hm? Imoen upadła prawie rok temu.
Och nie – westchnął Sam i opadł na krzesło tuż obok brata. – Teraz to wszystko ma sens.
Właśnie. – przytaknął Dean i przesunął dłońmi po twarzy. – Dlaczego to się dzieje?
Hej,spokojnie. Nie pozwolimy Amarze skrzywdzić Imoen,okej? Czegokolwiek chce,powstrzymamy ją.
Dziękuję Sammy – wymamrotał drżącym głosem Dean. Sam bez słowa mocno go objął. Słyszał jak jego brat głośno wypuszcza powietrze. Potrzebował w tej chwili takiego pocieszenia.
Odskoczyli od siebie kiedy drzwi od gabinetu Atkinsa się otworzyły.


*


Och,naprawdę? – spytała z żalem Imoen – Nie mogę jeszcze chwilkę popatrzeć?
Leżała na leżance służącej do badania USG i wpatrywała się w monitor,podczas gdy lekarz jeździł po jej brzuchu czymś dziwnym.
Kiedy wszyscy dookoła zaczęli jej powtarzać „jesteś w ciąży” albo „będziesz miała dziecko” traktowała to jako coś abstrakcyjnego i zupełnie nic nie czuła. Ale kiedy zobaczyła na ekranie malutką istotkę,która zamieszkała wewnątrz niej,ogarnęło ją zupełnie niespodziewane uczucie. Uświadomiła sobie odtąd,że nie żyje tylko dla siebie. Kiedy więc doktor Atkins kazał jej opuścić bluzkę,poczuła się rozczarowana.
Spokojnie – roześmiał się i odłożył głowicę. – Wydrukuję pani zdjęcie.
I jak,doktorze? – spytała Sarah przejęta zupełnie jakby to ona była w ciąży. No cóż,poniekąd i tak było – Imoen wciąż nie do końca rozumiała co się działo,więc ktoś musiał wziąć na siebie część odpowiedzialności.
Wygląda na to,że wszystko jest w porządku. – odparł siadając przy biurku.
Zalecił Imoen krótki odpoczynek i kilka produktów,które powinna teraz uwzględnić w diecie,po czym obie kobiety wyszły z gabinetu.
Sam i Dean poderwali się na równe nogi.
No mówcie! – ponaglił Dean ledwo panując nad drżeniem głosu. Imoen uśmiechnęła się szeroko i uniosła w górę zdjęcie.
Sam zobacz – oznajmiła wręczając mu je.
Drżącymi rękoma wziął ją i wydał z siebie zduszony jęk. Do tej pory ciąża Imo wydawała mu się czymś zbyt nierealnym,obawiał się nawet,że mimo akcji z mamuną okaże się fałszywym alarmem,ale tak się nie stało.
Oto miał przed sobą żywy dowód. Otworzył usta i chciał coś powiedzieć,ale z jego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Zakrył je więc dłonią i wpatrywał się bez słowa.
Dean? – spytała Imoen usiłując zajrzeć mu w oczy. Zdziwiła ją jego reakcja i nie wiedziała jak ją odebrać. – Wszystko w porządku?
Tak – odparł zduszonym głosem i stanowczym gestem przyciągnął ją do siebie mocno przytulając.
Sam i Sarah przyglądali się tej scenie w niezręcznym milczeniu,jednak po chwili drzwi do gabinetu się otworzyły i Atkins dyskretnie przywołał Sarę do siebie. Niemalże równocześnie w tej samej chwili korytarzem przemknęła niska dziewczyna o miodowych włosach ubrana w biały pielęgniarski mundurek.
Hej! – zawołał Sam biegnąc za nią korytarzem,gdyż na jego widok przyspieszyła kroku i spuściła głowę. – Marissa zaczekaj!


*


Dogonił ją w kilku susach - jej drobne kroki nie mogły równać się z jego długimi. Zastąpił jej drogę i popatrzył na nią srogo. Przełknęła ślinę i uciekła wzrokiem. Złapał ją za ramię na wypadek gdyby przyszło jej do głowy się wymnkąć. W jej oczach błysnęło przerażenie,które na widok jego miny jeszcze się wzmogło.
Wiedziałaś – powiedział beznamiętnie mocniej ściskając jej ramię.
Tak – załkała żałośnie Marissa usiłując się uwolnić. – Przepraszam,nie chciałam Sam,ale ona mi groziła,wybacz!
Wybuchnęła gwałtownym płaczem. Sam przełknął ślinę i puścił ją.
Jak długo? – spytał.
Dowiedziałam się jak tylko przyjechaliście,przysięgam. Nigdy bym cię nie oszukała.
Uniosła załzawione oczy i spojrzała na niego z czułością. Potem zaś wyciągnęła dłoń i dotknęła nią jego policzka.
Wiem,że ją kochasz. – oznajmiła ze smutkiem – Ale ja nigdy o tobie nie zapomnę.
Patrzył na nią w milczeniu zbierając myśli. Nie mógł tego tak zostawić. Owszem,nie chciał zranić uczuć Marissy,ale czasem trzeba było zagrać ostrzej. Tak było zwyczajnie lepiej dla wszystkich.
Odtrącił jej dłoń i zacisnął usta.
Lepiej będzie jeśli się postarasz to zrobić. Zasługujesz na kogoś wyjątkowego Marisso. Nie więź się dobrowolnie w przeszłości. Zapomnij o mnie. Jeśli nie dla dobra własnego szczęścia to chociaż bezpieczeństwa. Żegnaj.
I wyminął ją ocierając zbierające się w kącikach oczu łzy. 


--------------------------------------------------------------------------

Melduję,że żyję :) Miałam dodać rozdział w poprzednim tygodniu,ale zupełnie nie miałam jak,więc jest dzisiaj. Nie wiem jak z następnym. Ostatnio mam takiego lenia na pisanie,mimo że pomysł mam... Nieuchronny znak,że nadchodzi sesja. Nadrabiam za to seriale,obejrzałam finały Flasha,Originals i oczywiście SPN (z czego ten mi się podobał najbardziej!). Jak chcecie o nich podyskutować to zapraszam do zakładki ;)
Mam nadzieję,że rozdział się podobał,eksperymentuję trochę z narracją w następnym,więc zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Buziaki!

7 komentarzy:

  1. Mega rozdział warto było czekać

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero teraz znalazłam czas by przeczytać rozdział. Wiedziałam, że Dean znajdzie Imo i będzie cała i zdrowa. Przeklęta Rosie czyli mamuna, jak można tak krzywdzić niewinne, słodkie dzieci? ;) Mam nadzieję, że Dean odnajdzie się w swojej nowej roli. W następnym rozdziale proszę więcej o Sarze i Samie, niech teraz między nimi się coś wydarzy ;) A i Amara ma się trzymać z daleka od Imo xd Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej Sama i Sary? Hm,to będzie trudne bo przewiduję coś innego,ale mam wątek i z nimi na zapas,po prostu nie wiem kiedy go wprowadzić :)

      Usuń
  3. Hej, hej, hej!
    Nawet nie wiesz jak bardzo jestem zadowolona z tego, że znalazłam twój blog. Uwielbiam Supernatural tak mocno, że przekopałam cały internet w poszukiwaniu jakiegokolwiek trwającego do tej pory opowiadania. Udało mi się!

    Imoen, och, Imoen. Uwielbiam ją. Strasznie się zmieniła gdy poznała braci Winchester i Sarę. Ogółem to chciałam ci pogratulować dobrego odwzorowania postaci.
    Nie spodziewałam się tego, że sam Dean Winchester będzie miał dziecko. Wiesz, każdy go zna z flirtowania do dziewcząt i takich spraw, ale że od razu dziecko? Podoba mi się ten pomysł. :D

    Cała ta historia jest wspaniała, którą stworzyłaś. Miło się ją czyta. Polowania, bronie, jakieś informacje na temat Imoen - wszystko dopracowane perfekcyjnie, jak dla mnie.

    Jestem ciekawa co z Amarą. Przez 11 sezon supernatural wiem, że potrafi być dobrą osobą. Może Amara rozmyśli się z tego co planuje zrobić? Mam dużo pytań odnośnie opowiadania, dlatego czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! Przysyłam ci dużo weny i ogrom super pomysłów!
    Miłego dzionka i pozdrawiam!

    PS. Zapraszam do siebie, jednakże nie wiem czy taki typ ff przypadnie Ci do gustu. (Do niczego nie zmuszam! :D) http://everyoneisamurderer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam,że dodałaś mnie do obserwowanych dlatego zastanawiałam się czy napiszesz,ale skoro tak to bardzo mi miło i od razu mam lepszy humorek,a przy nauce do sesji się przyda :)
      Bardzo dziękuję za taką ocenę. Co do Deana,wiadomo że jego ukrytym pragnieniem było mieć rodzinę,a że go uwielbiam to postanowiłam to spełnić :D
      Amara zaskoczy to na pewno. Teraz jak 11 sezon się skończył to mogę przyznać,że będzie podobna do tej serialowej,ale cicho sza! :)
      Weny od razu dostałam dużo,bardzo dziękuję i w wolnej chwili postaram się wpaść :)

      Usuń
  4. DZiwi mnie zachowanie Merisy znaczy szkoda mi jej ale nie mogę jej wybaczyć, że o wszystkim wiedzała i nic nie zrobiła uwarzam,że Sam dobrze zrobił a Den mnie rozczula pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria